Często składamy obietnice. Ale czy udaje nam się dotrzymać słowa? Nie zawsze jest to łatwe, ale należy pamiętać, że każda złożona obietnica zobowiązuje. I choć czasem sumienie podpowiada co innego, zawsze trzeba iść za głosem swojego serca.
Paul od wielu lat zmagał się z
zapaleniem mózgowo-rdzeniowym i zespołem ustawicznego zmęczenia. Choroba
wielokrotnie skłoniła go do tego by próbować odebrać sobie życie. Zawsze jednak
czuwała nad nim Jill i ratowała go z opresji. Jednak pewnego dnia, pod nieobecność
żony, zażył śmiertelną dawkę leków. Po powrocie Jill powiedział jej, że „tym
razem wziął dosyć” i poprosił by nie wzywała pomocy. Kobieta, choć trawiona
rozpaczą i ogromnym bólem, pozwoliła mu odejść. Wkrótce jednak na własnej
skórze przekonała się o surowości prawa. Została oskarżona o zabójstwo męża i
wielokrotnie przesłuchiwana, stanęła przed perspektywą spędzenia nawet 15 lat w
więzieniu. Ruszył proces który śledziły media całego kraju. Jill musiała
stoczyć niezwykle ciężką walkę o swoją wolność i prawa, udowadniając swoją
niewinność.
„Było nam bardzo trudno, bo kiedy ktoś jest ciężko chory i wie, że sobie tego nie wymyślił, oczekuje od innych wsparcia.”
„Dotrzymana obietnica” to kolejna
książka w klubie „Kobiety to czytają”. Jest zupełnie inna, niż dotychczasowe
klubowe publikacje. Opowieść zawarta na kartkach tej powieści jest autentyczna.
Jill Anderson spisała swoją wędrówkę, pokazując jak wiele musiała przejść i jak
trudny okazał się sądowy proces w którym uczestniczyła. Autorka dzieli się z
czytelnikami swoimi przeżyciami, ale poza zapisami z policyjnych przesłuchań,
ukazuje nam swoje wspomnienia. Tym samym dając nam dokładny obraz tego, co
działo się z Paulem i jak ogromny wpływ miała choroba na jego życie. To piękny
i niezwykle emocjonalny obraz przeżyć dwójki ludzi, którzy stanęli w obliczu
ogromnej tragedii, która niespodziewanie wtargnęła do ich życia, niszcząc
spokój i plany na wspólną i szczęśliwą przyszłość.
Ani Paul, ani Jill nie
przypuszczali, że zaraz po ślubie ich życie zmieni się diametralnie. Wszystko
zaczęło się od zwykłej infekcji wirusowej. Od tego czasu stan Paula coraz
bardziej się pogarszał. Tak naprawdę nikt nie wiedział, co było przyczyną jego
złego samopoczucia, ale Jill robiła wszystko by uzyskać odpowiednią pomoc dla męża.
Lekarze rozkładali ręce, a przepisane leki, choć przynosiły chwilową ulgę w
cierpieniu, tak naprawdę nie mogły mu pomóc. Mężczyzna zmagał się z zapaleniem
mózgowo-rdzeniowym i zespołem ustawicznego zmęczenia. To choroba, na którą nie
wynaleziono jeszcze lekarstwa i tak naprawdę nie wiadomo jaka jest jej
przyczyna i skąd się bierze. Jedno jest pewne, że osoba nią dotknięta, musi
zmagać się z ogromnym bólem i coraz to nowymi objawami, które powoli
wyniszczają organizm. Mogę się tylko domyślać, jak wielki koszmar przeżywał
Paul i tym samym przez co musiała przechodzić Jill. Przez osiem lat trwania
małżeństwa przez cały czas była przy mężu, wspierała go i wielokrotnie ratowała
go przed samobójstwem. Poświęciła wszystko, by mu pomóc i choć na chwilę złagodzić
jego cierpienie. Widzimy tutaj jak ogromne uczucie ich łączyło i z jak wielkim
oddaniem Jill opiekowała się chorym mężem.
Nie chcę oceniać postępowania
Jill i tego, czy zrobiła słusznie pozwalając w końcu odejść Paulowi. Po
przeczytaniu książki, mogę tylko stwierdzić, że oboje musieli przejść bardzo
wiele i przyglądając się temu jak ogromnie cierpiał Paul, nie dziwię się, że
chciał popełnić samobójstwo. Choroba odebrała mu wszystko, zmieniła go z
silnego i zdrowego mężczyzny, w słabego i pokonanego człowieka, całkowicie
uzależnionego od pomocy żony i lekarzy. Również w życiu Jill wszystko się zmieniło.
Musiała zająć się mężem i całkowicie zrezygnować ze swoich planów. Z wielkim
bólem patrzyła na cierpienie męża, jednak nie można zaprzeczyć, że kochała go z
całego serca. Czy dlatego w końcu pozwoliła mu odejść?
„Każdy z nas ma jakieś prawa. Prawo do życia w rodzinie, prawo wyrażania opinii, prawo do pracy, prawo robienia rozmaitych rzeczy. Jednym z naszych praw jest prawo do określenia własnego życia, a to oznacza również prawo do podjęcia decyzji o śmierci.”
Po śmierci męża, została
oskarżona o pomoc w samobójstwie i zabójstwo. Była poddawana licznym
przesłuchiwaniom, opowiadając obcym ludziom o swoim życiu z Paulem i uczuciach
jakie nią targały. Widzimy wyraźnie, z jak wielkim poczuciem winy musiała się
zmagać, bo choć postąpiła według woli męża, nie potrafiła pogodzić się z tym,
że pozwoliła mu odejść. Przesłuchania choć prowadzone w dość sztywnym i suchym
tonie, wyraźnie nam pokazują jak wielkie uczucia kłębiły się w Jill. Poza
zapisami z taśm policyjnych, autorka ukazuje nam swoje życie z Paulem. Jeszcze
przed tym jak choroba wkroczyła do ich życia i zburzyła spokój, a także wtedy
kiedy już musieli stawić jej czoła. To niezwykle piękne fragmenty, pełne emocji
i niesamowicie silnych uczuć, pokazujące jak wielka miłość łączyła Paula i
Jill.
„Dotrzymana obietnica” to
niezwykle poruszająca i dotkliwa historia, może dlatego, że mamy świadomość iż
wydarzyła się naprawdę. Potrafi wstrząsnąć, zachwycić i zburzyć spokój. Wywołuje
prawdziwą burzę emocji i jeszcze długo po przeczytaniu, zostawia mętlik w
głowie. Skłania do głębszych refleksji i zastanowienia się nad tym, jaką
decyzję podjęlibyśmy będąc na miejscu Jill. Choć wiemy, że kobieta zostanie
uniewinniona, to jednak w zupełności, nie psuje nam to odbioru książki. Dla
mnie była to niesamowicie wzruszająca i ujmująca historia, pokazująca piękną
moc miłości, a także siłę samej Jill, która musiała stanąć przed niezwykle
trudnym i dramatycznym wyborem. Gorąco polecam!
Autor: Jill Anderson
Tytuł: Dotrzymana obietnica
Tytuł oryginału: Unbroken trust
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria: Kobiety to czytają
Data premiery: 21 stycznia 2016
Liczba stron: 428
Gatunek: literatura faktu
MOJA OCENA: 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka