czwartek, 29 października 2015

"Moje śliczne" Karin Slaughter


Ludzie, codziennie, wkładają wiele masek. Czasem wydaje nam się że znamy kogoś na wylot, jednak wystarczy jedna chwila, by przekonać się, że przez długi czas żyliśmy w kłamstwie i błędzie. Odkrycie prawdy może okazać się niezwykle trudne i bolesne, a czasem bardzo ryzykowne i niebezpieczne. Jednak, żeby w końcu móc zaznać spokoju, trzeba zmierzyć się z przeszłością i spróbować się z nią pogodzić.

Przed laty, dziewiętnastoletnia Julia znika bez śladu. Nikt nie wie, co się z nią stało i czy w ogóle żyje. Rodzina dziewczyny nie jest w stanie pozbierać się po tragedii jaka ich spotkała. Rodzice się rozwodzą, jednak ojciec wciąż wierzy że Julia wróci do domu i szuka śladów, które mogłyby przybliżyć go do rozwiązania zagadki zniknięcia córki. W końcu popełnia samobójstwo, a dwie siostry, Claire i Lydia, zrywają ze sobą kontakt. Cała rodzina wciąż boryka się z przykrymi wspomnieniami i doświadczeniami, jednak po latach ich drogi znowu się łączą. Po tym jak Paul, mąż Claire, zostaje brutalnie zamordowany, kobieta odkrywa w jego komputerze przerażające nagrania, na których nieznany mężczyzna gwałci i morduje młode kobiety. Claire jest wstrząśnięta makabrycznym znaleziskiem i próbuje dowiedzieć się, co jej mąż miał z tym wspólnego i dlaczego oglądał te okropne filmy. Kim był Paul? Psychopatą czy kochającym mężem? Siostry Claire i Lydia, po latach milczenia, w końcu się spotykają i razem rozpoczynają prywatne śledztwo. Stawka jest bardzo wysoka, a odkrycie prawdy okaże się niezwykle trudne i niebezpieczne, zwłaszcza że komuś bardzo zależy, by nigdy nie wyszła na jaw.

„Ludzie nie zmieniają swojej istoty trzonu swojej osobowości. Przez całe życie kierują się podobnymi wartościami. Ich niepowtarzalny sposób bycia, postrzeganie świata, czy poglądy polityczne są raczej stałe.” *str.113

Książka Karin Slaugther, to historia, która od samego początku mrozi krew w żyłach. Dawno nie czytałam tak dobrego i mocnego thrillera psychologicznego. Autorka już na wstępie wrzuca nas w wir wydarzeń i do samego końca trzyma w napięciu. Całość przedstawiona jest w bardzo realistyczny sposób, a wydarzenia opisane w książce szokują, wywołują wzburzenie i strach. Kreacja postaci prezentuje się znakomicie. Autorka w świetny sposób ukazała nam portrety psychologiczne swoich bohaterów. Widać wyraźnie, że zniknięcie Julii znacząco odbiło się na całej rodzinie i ich relacjach. Każde z nich na swój sposób radzi sobie z tragedią, jednak świadomość tego, że Julia nie została odnaleziona i tak naprawdę nie wiadomo co ją spotkało, sprawia że, nie potrafią pogodzić się z przeszłością.

Po zamknięciu śledztwa przez policję, ojciec na własną rękę szuka śladów, mając nadzieję że choć trochę przybliży się do odkrycia prawdy. Matka, mając dość życia w bólu i ciągłego dążenia do prawdy przez męża, decyduje się na rozwód. Sama nie potrafi pogodzić się ze zniknięciem Julii, jednak ciągłe rozdrapywanie ran, staje się coraz bardziej nieznośne i bolesne. Gdy ojciec popełnia samobójstwo, rodzina znów musi zmierzyć się z cierpieniem i stratą. Claire i Lydia, starają się poukładać swoje życie. Nie utrzymują ze sobą kontaktu, a Lydia wciąż żywi urazę do siostry, po tym jak ta odrzuciła ją, gdy Lydia oskarżyła jej męża Paula o próbę gwałtu. Nikt jej nie uwierzył, dlatego Lydia zdecydowała, że najlepszym sposobem będzie odcięcie się od rodziny.


Jednak bolesne wspomnienia nie pozwolą o sobie zapomnieć. Demony przeszłości powrócą i nie dadzą im spokoju. Drogi dwóch sióstr znowu się krzyżują, po tragicznej śmierci Paula. To co Claire odkrywa w komputerze męża, całkowicie wywraca jej życie do góry nogami. Razem z Lydią próbuje rozwikłać zagadkę i dowiedzieć się, kim tak naprawdę był Paul. Nie zdają sobie sprawy, że tak naprawdę igrają z ogniem. Wplątują się w niebezpieczną grę, która okazuje się bolesną wędrówką w przeszłość. Co odkryją? Jakie sekrety  miał Paul? I co tak naprawdę stało się z Julią? Jest ktoś, kto nie pozwoli im odkryć prawdy i zrobi wszystko by nigdy nie ujrzała światła dziennego.

„Nie ma czegoś takiego jak przypadek. Jest tylko coś, co nazywa się prawem liczb. Im większa liczba osób, tym większe prawdopodobieństwo, że zdarzy się jakieś przestępstwo.” *str.131

„Są rzeczy, których nie można zapomnieć.” *str.150

„Moje śliczne” to książka wstrząsająca i niezwykle poruszająca. Autorka w genialny sposób ukazuje przestępczy świat i przemoc w stosunku do kobiet. To brutalny i makabryczny obraz, który szokuje i wręcz poraża. Karin Slaughter właśnie na ten problem stara się zwrócić uwagę i bardzo wyraźnie widać to po jej najnowszej książce. „Moje śliczne” to perfekcyjny i choć bardzo krwawy i brutalny, to jednak realny obraz przemocy, której ofiarą każdego dnia padają tysiące kobiet na świecie. Gwałcone, bite, dręczone i katowane na śmierć, w samotności i w bólu, zdane na łaskę swojego oprawcy i kata. To straszne i wręcz niewyobrażalne, głęboko porusza duszę i wstrząsa każdą komórką ciała.

Książka Karin Slaughter jest idealna w każdym szczególe. Jestem nią po prostu zachwycona. Wprowadziła mnie w istny stan osłupienia, dała mi tak potężnego kopniaka, że po prostu nie potrafiłam się pozbierać. „Moje śliczne” to książka niezwykle brutalna, która wiele razy wywołała we mnie wzburzenie, a nawet obrzydzenie, jednak emocje, które mi towarzyszyły podczas lektury, były po prostu niesamowite! Wbiła mnie w fotel, powaliła na podłogę i rozerwała moją duszę na milion kawałków. To niezwykle mocna i wstrząsająca książka, którą na pewno nie można zaliczyć do łatwych lektur, jednak jestem pewna że wielu z was, gdy już zacznie ją czytać, to przepadnie. „Moje śliczne” to istny majstersztyk! Prawdziwa bomba emocji, silna dawka adrenaliny i wrażeń, które działają jak tornado – wciągają w wir wydarzeń i nie dają o sobie zapomnieć.

Autor: Karin Slaughter
Tytuł: Moje śliczne
Tytuł oryginału: Pretty Girls
Wydawnictwo: HarperCollins
Data wydania: 7 października 2015
Liczba stron: 480
Gatunek: thriller psychologiczny
MOJA OCENA: 9/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins

wtorek, 27 października 2015

19. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie - krótka relacja



Targi, Targi i po Targach. Dla wielu z was był to wyjątkowy czas. Dla mnie również, chociaż mogłam być tylko w dwa dni. Mimo to, cieszę się, że choć przez chwilę mogłam zakosztować tej wyśmienitej targowej atmosfery. Było wspaniale, choć tłum był okropny (a mówi się, że Polacy nie czytają książek!), ale i tak nie narzekam, bo wrażenia są jak najbardziej pozytywne ;).


Miałam okazje spotkać wielu wspaniałych autorów, między innymi...

Beata Pawlikowska


Nina George


Katarzyna Puzyńska


Wojciech Cejrowski


Karolina Wilczyńska


Magdalena Witkiewicz


Natasza Socha


Agnieszka Opolska


Adrianna Trzepiota

i...


Leonardo Patrignani.

Miałam jeszcze okazję zamienić kilka słów z Krystyną Mirek, Lilianą Fabisińską i Anną Grzyb. Niestety do wielu autorów, nie udało mi się dopchać, nad czym bardzo ubolewam. Ale na przyszły rok, będę dużo bardziej wytrwała ;).

Nie obyło się również bez autografów...


I wielu wspaniałych zdobyczy, w tym zakładek, które zbierałam jak szalona. W ciągu tych kilku godzin udało mi się uzbierać ich dość pokaźną ilość ;).


Ale co to za Targi, jeśli nie można zrobić zakupów?
Stosik prezentuje się dosyć okazale i sama jestem w szoku, że tak dużo udało mi się zdobyć, a tak mało wydać ;).


Nasza Księgarnia kusiła promocjami. Wiele książek można było kupić za jedyne 10 zł! "Nalewka zapomnienia", "Ucieczka znad rozlewiska" i "Przebudzenie" to moje zdobycze :). Również Wydawnictwo Otwarte skusiło mnie swoją wyjątkową promocją - za zapisanie się do newsletter'a otrzymałam dwie książki: "Wybacz mi, Leonardzie" i "Klasa", a "7 razy dziś" kupiłam, bo już od dawna miałam na nią chęć.
"Co ze mnie zostało" i "Więzień labiryntu" Wydawnictwa Papierowy Księżyc, to prezenty od mojego przyjaciela i wspaniałego tragarza, który cały czas cierpliwie wysłuchiwał moich kaprysów i biegał za mną po hali ;). Natomiast "Los Angeles" i "Pamiętnik Wacławy" to prezenty od portalu granice.pl.
"Bliźnięta z lodu", "W dżungli codzienności", "Szczęśliwy dom", "W głąb lawendowych uliczek", "Jeszcze raz Nataszo" i "Dziewczyna z pociągu" to reszta moich zakupów. I choć chciałam kupić więcej, to jednak cieszę się że, udało mi się uzbierać aż tyle książek ;). Nie obyło się również bez zakupów dla synka, a jego mała biblioteczka, również została zaopatrzona w nowe tytuły ;).


Choć te Targi okazały się wyjątkowo męczące, to jednak cieszę się że mogłam tam być. To były wyjątkowe i niezapomniane chwile, które na pewno zostaną w mojej pamięci na długo :). Wierzę że przyszły rok okaże się dużo bardziej łaskawszy, a ja zamiast tych kilku godzin w piątek i sobotę, będę mogła być we wszystkie dni i to do oporu :).


A wy, mieliście okazje odwiedzić Krakowskie Targi Książki? Pochwalcie się :).
 

czwartek, 22 października 2015

Bajkowy Zakątek: "Figle w fokarium" Marcin Sendecki


Czytanie dzieciom i z dziećmi, to rzecz, o której powinien pamiętać każdy rodzic. Gdy już w najmłodszych latach zaszczepimy w dziecku miłość do książek, możemy być pewni że na pewno zaprocentuje to w przyszłości.

Dzieci rosną, a z ich wiekiem rosną też ich umiejętności. Nadchodzi w końcu moment, aby zabrać się za naukę czytania. Niestety nie jest to proces łatwy i wymaga wiele pracy i wysiłku, od nas rodziców, jak i od dzieci. Co zatem zrobić, żeby w skuteczny, a jednocześnie zabawny sposób zachęcić dziecko do czytania?


Wydawnictwo Egmont serwuje nam wyjątkową serię książeczek, kierowaną do dzieci które dopiero zaczynają swoją naukę z czytaniem, jak również dla tych, które czytać już potrafią. Seria „Czytam sobie” to nauka od podstaw. Zaczynamy od poziomu 1, w którym dziecko zaczyna składać najprostsze słowa. Poziom 2, to moment kiedy zaczynamy składać zdania, zaś poziom 3, kierowany jest do dzieci, które opanowały umiejętność poziomu 1 i 2 i potrafią samodzielnie czytać.


„Figle w fokarium” to kolejna książeczka z tej wyjątkowej serii. Dziś mam okazję zaprezentować wam Poziom 1, dla dzieci które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z czytaniem. Książeczka Marcina Sendeckiego opowiada o fokach mieszkających w helskim fokarium. Razem z dwójką dzieci odwiedzamy to niezwykłe miejsce. Dowiadujemy się co robią foki, jak wyglądają, jak mają na imię i co jedzą. Poznajemy osoby które się nimi zajmują, a także dowiadujemy się, co należy zrobić, gdy znajdziemy fokę na plaży.

Istotną kwestią w książeczce są duże, kolorowe ilustracje autorstwa Ewy-Poklewskiej-Koziełło, które od razu przyciągają wzrok dziecka. Na dole znajdziemy krótkie zdania, składające się z najprostszych słów, a w dymkach, poszczególne słowa rozłożone na głoski, tak aby dziecko mogło przeliterować dane słowo. Dzięki temu malec utrwala sobie słowa i może samodzielnie ćwiczyć głoski, a duży tekst dodatkowo ułatwia czytanie. W środku znajdziemy naklejki, które mogą posłużyć jako nagroda, lub zachęta do nauki czytania. W końcu które dziecko nie lubi naklejek? Dodatkową motywacją, będzie również dyplom, który znajdziemy na samym końcu książeczki.


„Czytam sobie” to wartościowa seria, która na pewno idealnie sprawdzi się w nauce czytania. Dodatkowym atutem jest ładne wydanie książeczek, mały format i dość krótki tekst, dzięki czemu dziecko na pewno nie znudzi się czytaniem. „Figle w fokarium” to książeczka kierowana do młodszych czytelników. Jestem pewna że każdy mały miłośnik zwierząt pokocha foki z Helu i z przyjemnością będzie odkrywał ich niezwykłe przygody i tajemnice. Polecam i zachęcam do czytania, w końcu nic tak nie buduje więzi z dzieckiem, jak wspólne czytanie i poznawanie świata, a seria „Czytam sobie”, na pewno sprawdzi się tutaj idealnie.

Autor: Marcin Sendecki
Ilustracje: Ewa Poklewska-Koziełło
Tytuł: Figle w fokarium
Seria: Czytam sobie - Poziom 1
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 32
Wiek: 5+
MOJA OCENA: 9/10


Za możliwość zapoznania się z tą wyjątkową publikacją dziękuję Wydawnictwu Egmont

wtorek, 20 października 2015

"Anna May" Agnieszka Opolska [PRZEDPREMIEROWO]


Bolesna przeszłość nigdy nie pozwoli o sobie zapomnieć. Będzie drążyć dziurę w głowie i w duszy, będzie rozrywać serce na milion kawałków i z każdym kolejnym wspomnieniem sprawiać jeszcze więcej cierpienia. Jak żyć z takim piętnem? Jak radzić sobie z przykrymi przeżyciami? Co zrobić by ból był mniejszy? Czy zaakceptowanie przeszłości jest w ogóle możliwe?

Anna May, to młoda i niezwykle atrakcyjna kobieta. Po śmierci matki wraca do Polski i rozpoczyna studia na wydziale historii sztuki. Niestety z powodu ciężkiej sytuacji finansowej, zmuszona jest udać się do pracy. Decyduje się, po raz kolejny spróbować swoich sił jako modelka. Jednak zamiast na casting trafia do pracowni malarskiej intrygującego obcokrajowca – Adama Northona, który proponuje jej pozowanie, ale nie do zdjęć, tylko do obrazów. Anna nie jest przekonana, ale brak środków do życia, zmusza ją do przyjęcia oferty malarza. W międzyczasie, bolesna przeszłość daje o sobie znać. Anna decyduje się odnaleźć ojca, którego nigdy nie poznała. Będzie musiała zmierzyć się z bolesnymi wspomnieniami i z mroczną historią swojej rodziny. Jednak odkrycie prawdy, okaże się niezwykle trudne do zaakceptowania.

„Nawet jeśli bardzo chcesz się oszukać, zawsze pojawia się to niechciane pytanie: „Dlaczego?”. I powtarzasz je dotąd, aż nabierze mocy i stanie się częścią twojej osobowości.” *str.32

„”Jutro” nigdy nie będzie „teraz”. Albo łapiesz ten moment, albo go przegapiasz. Nie da się zrobić przerwy od weny i wrócić, oczekując, że będzie tam nadal na ciebie czekać. Pewne momenty nigdy się nie powtórzą.” *str.143

„Anna May” to kolejny wyśmienity debiut, który ukazuje się na naszym rynku. Książka Agnieszki Opolskiej zdobyła główną nagrodę w konkursie „Literacki Debiut Roku” organizowanym przez Wydawnictwo Novae Res. Sama autorka obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii, gdzie prowadzi własne przedszkole. Bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać książkę Pani Agnieszki jeszcze przed jej premierą. Na początek, mogę tylko zdradzić, że powieść dostarczyła mi wielu emocji i wrażeń, a jej czytanie okazało się prawdziwą ucztą dla zmysłów.

Historia którą zaserwowała mi autorka, sprawiła że na długie godziny zapomniałam o całym świecie. Fabuła książki jest świeża i nowatorska, a bohaterowie są po prostu fenomenalni. Lekki język i wartka akcja, w świetny sposób dopełniają całości, dzięki czemu otrzymujemy idealnie skonstruowaną powieść, która zachwyca swoją oryginalnością i pomysłowością. Książka Agnieszki Opolskiej to fantastyczny mix gatunkowy. Znajdziemy tutaj elementy typowej obyczajówki, mały wątek sensacyjny, troszkę thrillera psychologicznego i świetnie wyważony romans. Wszystko łączy się w jedną spójną i fantastyczną całość, gwarantując niebywałą ilość wrażeń i pozytywnych doznań.

To co spotkało Annę, główną bohaterkę powieści, to bolesny zapis jej życia. Od samego początku widzimy, że kobieta zmaga się z trudną przeszłością, widać że coś ją trapi i nie daje spokoju. Za wszelką cenę stara się uciec od wspomnień i od ludzi, którzy zrujnowali jej życie. Liczy na to, że w Polsce uda się jej poukładać wszystkie sprawy i zapomnieć o dawnym życiu, które w pewnym sensie odcisnęło na niej piętno. Jednak i tutaj nie ma lekko, a problemy finansowe dodatkowo ją obciążają. Choć za wszelką cenę stara się unikać pracy jako modelka, wie, że dzięki temu będzie mogła stanąć na nogi. Nie spodziewa się jednak, że zamiast na casting, trafi do pracowni malarskiej, a Adam Northon – tajemniczy i niezwykle intrygujący obcokrajowiec, wywróci jej życie do góry nogami. Od tej pory wszystko się zmienia, lawina rusza i zdaje się, że nic nie będzie w stanie jej zatrzymać. Jedynym wyjściem jest odkrycie prawdy o sobie i o własnej rodzinie, a kluczem do tego może być odnalezienie ojca, którego Anna nigdy nie miała okazji poznać. Uraza którą żywi do matki, wciąż tkwi w sercu Anny i nawet jej śmierć, nie pozwala uwolnić się od bólu i przykrych wspomnień.

Tak naprawdę każdy z nas chowa jakiegoś trupa w szafie, choć trzeba przyznać, że raczej niezbyt chętnie myślimy o tym żeby go stamtąd wyciągnąć. Jeśli już tam jest to niech sobie tam zostanie. Po co dodatkowo kusić los, rozgrzebywać rany i dodatkowo cierpieć? Jednak czy zawsze jest to dobre wyjście? Konfrontacja z tym co nas przeraża i przytłacza, nigdy nie jest łatwa, ale jeśli nie spróbujemy zmierzyć się z przeszłością i jej nie zaakceptujemy, to tak naprawdę nigdy nie zaznamy spokoju. Czasem lepiej otworzyć szafę i spojrzeć w oczy swojemu lękowi. Nikt nie mówi, że będzie łatwo, ale zawsze trzeba spróbować.

„Ucieczka nie jest rozwiązaniem. Ludzie są okrutni, ale nie można się schować i udawać jak dziecko, że gdy zasłonisz oczy, to cię nie ma, że świat nagle staje się inny. Jest taki sam. Kiedy je odsłonisz, okazuje się, że wszystko wygląda tak jak dawniej, tylko ty nie jesteś gotowa.” *str. 307

Jestem zachwycona tą książką. Agnieszka Opolska stworzyła niesamowitą historię, która gwarantuje niezliczoną ilość emocji. Zaskakuje, intryguje, szokuje, a nawet wzrusza. To niesamowicie piękna i nietuzinkowa książka, którą naprawdę warto poznać. Bohaterowie są niezwykle prawdziwi i realistyczni, zaczynając od Anny May, poprzez Adama Northona, a na Lukasie kończąc. Każdy z nich wnosi coś innego do tej historii i tak naprawdę zmaga z własnymi demonami i problemami. Agnieszka Opolska jest świetnym obserwatorem. Poprzez swoich bohaterów i ich zmagania, pokazuje nam trudną i niezwykle skomplikowaną ludzką naturę, ich zachowania i wzajemne relacje, które nie zawsze należą do łatwych. Autorka w swojej książce porusza również temat homoseksualizmu i trudnych relacji między dwójką mężczyzn. Choć jest to temat kontrowersyjny, to jednak robi to z niezwykłym wyczuciem i delikatnością, a wątek Lukasa w świetny sposób komponuje się z resztą książki.

„Anna May” to genialnie napisany debiut, który trafia głęboko do serca. To opowieść o rodzinnych sekretach, tajemnicach i przykrych wspomnieniach. Radzeniu sobie z przeszłością i akceptowaniu samego siebie. Opowieść o sile przyjaźni i pięknej miłości. Opowieść o prozie życia i zaskakujących wyrokach losu. Zachęcam do sięgnięcia po ten wyjątkowy tytuł. Jestem pewna, że się nie zawiedziecie.

Autor: Agnieszka Opolska
Tytuł: Anna May
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: 24 października 2015
Liczba stron: 384
Gatunek: literatura obyczajowa/kobieca
MOJA OCENA: 9/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res

poniedziałek, 19 października 2015

Bajkowy Zakątek: "Basia i remont" Zofia Stanecka


Basia to mała i wesoła dziewczynka, w pasiastej koszulce, która razem ze swoją rodziną przeżywa wspaniałe przygody. Seria książeczek o Basi, cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród dzieci. I nie ma się co dziwić. Z Basią nie można się nudzić, a każda kolejna bajka to gwarancja wyśmienitej zabawy i mile spędzonego czasu.

„Basia i remont” to kolejna książeczka z serii która trafia w ręce najmłodszych czytelników i ich rodziców. Wszystko zaczyna się od wspólnej kolacji, gdy Mama stwierdza, że przydałby się remont, zwłaszcza że ostatnio coraz więcej rzeczy w domu zaczyna się psuć: a to kran kapie, a to klamki odpadają, a to kontakt nie łączy. Do tego brudne ściany i ogólny nieporządek. Coś z tym trzeba zrobić. Nie da się żyć w domu, w którym ciągle coś się psuje! Po wspólnej naradzie, decydują, że dom aż prosi się o odświeżenie, dlatego nie ma co zwlekać, tylko brać się do pracy. Ale kto zrobi ten remont? Tata? Nic z tych rzeczy! Trzeba zatrudnić fachowca, a najlepiej kogoś kto będzie znał się na wszystkim: i na elektryce i na hydraulice, a do tego, pomaluje i odremontuje cały dom. Potrzebna złota rączka, czyli ktoś, kto zajmie się wszystkim na raz.


Jednak remont, to nie jest taka łatwa sprawa, jakby się mogło wydawać. Najpierw trzeba zrobić zakupy, które okazują się niesamowitą atrakcją dla dzieci. Do tego trzeba się wynieść na jakiś czas z domu, co też okazuje się całkiem fajną przygodą. Basia wprost nie może się doczekać, aż ujrzy swój nowy pokoik. Razem z Mamą, wybiera się by zobaczyć, jak przebiega remont. Jednak to co zastają na miejscu, znacznie różni się od wyobrażeń Basi… Co z tego wyniknie?


„Basia i remont” to ciekawa i bardzo zabawna książeczka, kierowana do dzieci w wieku przedszkolnym. Ilustracje Marianny Oklejak są proste i bardzo kolorowe, co zdecydowanie przyciąga wzrok dziecka. Myślę że właśnie dzięki tej prostocie, dzieci tak lubią Basię. Wyraźna kreska, barwne postacie i duża ilość kolorów, sprawiają że ilustracje Marianny Oklejak  stają się niezwykle oryginalne i rozpoznawalne. Zaś pasiaste ubranko Basi, to jej główna cecha.

Seria książeczek o Basi, opowiada o życiu jej rodziny i jej samej. Basia co chwilę uczy się nowych rzeczy, poznaje świat i nowych ludzi. Widzimy, że codzienność może być niezwykle barwna i ciekawa, a z perspektywy dziecka, nawet najprostsza czynność, może zmienić się w fantastyczną i niezapomnianą przygodę.


Książeczki o Basi, to bajki o rodzinie i relacjach między domownikami. O radzeniu sobie z problemami i zwykłymi codziennymi sprawami. O budowaniu szczęścia, bliskości i bezpieczeństwa w domu, którego dzieci tak bardzo potrzebują. „Basia i remont” to kolejna świetna książeczka z serii, która na pewno trafi do serc małych czytelników. To wartościowa i zachwycająca swoją prostotą bajka, która pomoże zrozumieć dziecku otaczający go świat. Pełna humoru, zabawnych sytuacji, a przede wszystkim rodzinnego ciepła. Basia to dziewczynka z którą nie można się nudzić, a jej przygody to gwarancja świetnej zabawy i miło spędzonego czasu. Polecam!

Autor: Zofia Stanecka
Ilustracje: Marianna Oklejak
Tytuł: Basia i remont
Seria: Basia
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 24
Wiek: 3+
MOJA OCENA: 8/10


Za możliwość przeczytania książeczki dziękuję Wydawnictwu Egmont
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka