środa, 25 marca 2015

"Maminsynek" Natasza Socha

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 4 marca 2015
Liczba stron: 384


Spotykasz idealnego mężczyznę, który przewraca Twój świat do góry nogami. Wiesz że to ten jedyny i nie wyobrażasz sobie życia bez niego. Jednak co zrobić gdy na drodze do waszego szczęścia staje jego Matka? A Twój wybranek tak naprawdę okazuje się maminsynkiem... Starasz się walczyć o swoje, jednak wiesz że z tą kobietą tak łatwo nie wygrasz. Przedstawiam wam Amelię, Leandra i jego Matkę, której po urodzeniu dziecka, w tylnej części mózgu, wyrosła druga macica.

Leander jest niezwykle przystojny, szarmancki i inteligentny. Ma wszystko czego pragną kobiety, poza jednym – jego Matką. Mężczyzna, pomimo iż jest po trzydziestce, dalej z nią mieszka. Matka nie widzi świata poza swoim synem, a i on uważa, że jest to najważniejsza kobieta w jego życiu. Sprząta, gotuje, pierze, a najchętniej zamknęłabym Leandra pod wielkim szklanym kloszem i nigdy go nie wypuszczała. Mężczyzna ma już za sobą parę związków z kobietami, niestety żadna z nich nie wytrzymała z nim zbyt długo, zwłaszcza gdy na horyzoncie pojawiała się Matka. Żadna kobieta przecież nie jest w stanie zadbać o Leandra tak jak Ona, a poza tym nikt przecież nie ma prawa odbierać jej ukochanego synka. Do czasu. Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia pojawia się Amelia, która od razu podbija serce mężczyzny. Kobieta od początku zauważa że nie będzie jej łatwo zdobyć ukochanego, a i Matka czując co się święci próbuje na wszelkie możliwe sposoby ostudzić zapał Amelii. Jednak kobieta jest nieugięta i nie zamierza poddać się bez walki. 

„Maminsynek” to książka nietypowa, poruszająca jakże ważny, ale zarówno delikatny temat. Na początku może się wydawać świetną komedią, ale zapewniam was że na pewno nią nie jest. Oczywiście są fragmenty które potrafią rozbawić i wywołać niepohamowane napady śmiechu, ale nie dajcie się zwieść pozorom. Książka pomimo iż potrafi rozbawić do łez, posiada również drugie dno, które nie wygląda już tak kolorowo i optymistycznie. 

„Życie nie składa się z rzeczy wielkich, wyniosłych spraw i znaczących wydarzeń. Życie składa się z drobiazgów. I to czasem mniejszych niż bakterie.” *str. 154 

Książka podzielona jest na dwa rozdziały. Jeden to opowieść Leandra, a drugi Amelii. Każde z nich dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami. Leadner jest wręcz zakochany w Matce, nie widzi świata poza nią i tylko ona może mu zapewnić wszystko co najlepsze. Każda kobieta którą spotka na swojej drodze, nie dość że musi podobać się jemu, to i Matce powinna przypaść do gustu. Dla niego kobieta idealna to taka która jest samodzielna, piękna i spokojna. W dodatku powinna dobrze gotować i być zakochana w nim po uszy. Ale najważniejsze, to całkowita akceptacja Matki! I tylko to się liczy, koniec kropka. Jeśli Matka nie przybije pieczątki pod jego związkiem, można go od razu uznać za przegrany. A Matka, jak to ona, nie zamierza tak łatwo oddać swojego synka, można by powiedzieć że nie zamierza go oddać wcale! Z drugiej strony pojawia się Amelia, która podbija serce mężczyzny. Kobieta decydując się na związek nie ma pojęcia, że poza nią i Leandrem, w ich związku pojawi się jeszcze jedna osoba – jego Matka, która od początku jest negatywnie nastawiona do wybranki swojego syna. Nie zamierza go oddać, a i Amelia nie chce ustąpić, zwłaszcza że jest zakochana w mężczyźnie i zrobi wszystko by go zdobyć. Jej cel, to zyskać zaufanie i sympatie Matki. Choć wie że nie będzie to łatwe, podejmuje się tej ryzykownej próby. 

„Maminsynek” to powieść, którą powinna przeczytać każda kobieta. Natasza Socha z niesamowitą precyzją przybliża nam portret typowego maminsynka, mężczyzny który jest tak zapatrzony we własną matkę, że nie potrafi dostrzec innych kobiet, które są w stanie oddać mu serce. To smutne, a jednocześnie przerażające. Jednak działa to również w drugą stronę. Widzimy matkę która jest zakochana w swoim synu, do tego stopnia, że decyduje się na wychowywanie dziecka samodzielnie. Matka od początku wpaja Leandrowi zasadę, że to ona jest najważniejsza i że nikt więcej nie jest mu potrzebny do szczęścia, nawet ojciec. Leander akceptuje taki stan rzeczy i całkowicie wykreśla ojca ze swojego życia. W końcu ma Matkę, a ona zapewni mu wszystko czego będzie mu potrzeba. To niesamowite jak niektóre matki potrafią kochać swoje dzieci. Miłością wręcz destrukcyjną, która potrafi być niszcząca dla obu stron. 

„Doświadczenia z dzieciństwa mają ogromny wpływ na to, komu w przyszłości zaufamy i kto zostanie naszym przyjacielem.” *str. 101 

Autorka jest wnikliwym obserwatorem ludzkich zachowań, przybliża nam schematy ich działania, dba o szczegóły i detale. Postacie przez nią wykreowane, są niezwykle barwne i realistyczne, każda z nich ma swoje wady i zalety. Od początku wiemy kto wzbudził naszą sympatię, a kto wręcz przeciwnie. Najbardziej negatywną postacią w tej historii jest oczywiście Matka, jednak pamiętajcie, że każdy kij ma dwa końce. Na wspomnienie zasługuje również zakończenie książki, bo zapewniam was że jest bardzo zaskakujące. Mnie wręcz wbiło w fotel i wywołało ciarki na plecach.

„Maminsynek” to niezwykła książka, a lekkie pióro autorki i niepowtarzalny styl tylko dopełniają całości. Natasza Socha stworzyła niebanalną historię, która potrafi rozbawić, ale również poruszyć i wstrząsnąć do głębi. Polecam każdej kobiecie. Przeczytajcie, bo warto!

*Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki, Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę!


MOJA OCENA:
9 / 10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce,

oraz Wydawnictwu Filia

20 komentarzy :

  1. Znam takich maminsynków. Nie wiem czy się skusze na książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na książkę bardzo chętnie się skuszę, tym bardziej że lubię pozycje książkowe w takich tematach. Poza tym te dwa cytaty jakie zaprezentowałaś bardzo mi się podobają - są takie realne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli wpadnie w moje ręce, przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po twojej recenzji czuję się strasznie zachęcona, na pewno po nią sięgnę. Już sam opis i tytuł już mnie zaintrygowały.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety podobny przykład znam osobiście i wiesz co...o mały włos nie zostałabym taką Amelią.Całe szczęście że poznałam mojego obecnego męża.Masz rację, że książkę powinna przeczytać każda kobieta a juz na pewno matka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcę! Chcę!
    Czuję, że bym się odnalazła w tej książce!

    OdpowiedzUsuń
  7. Matka. Ona - trochę powiało grozą :) Ciekawe, czy w końcu z "maminsyństwa" można się wyleczyć..?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ogromną mam chęć na tę książkę:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Na początku byłam przeciwna książce, ale teraz co raz bardziej się na nią nastawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem przekonana, że warto zajrzeć do tej książki. Tyle dobrego się o niej naczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Słyszałam o niej wiele dobrego ;-) Niestety teraz mam dużo lektur do recenzji i nie mam czasu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Książkę czytałam, ale niestety nie przypadła mi do gustu. liczyłam na coś znacznie więcej. Niebawem recenzja, to poznasz moje wrażenia z lektury.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie znam tej książki, ale chyba nie jest ona dla mnie. Nie gustuję w takich książkach.

    OdpowiedzUsuń
  14. Korci mnie strasznie, żeby ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  15. To mnie zaskoczyłaś, na ogół nie czytam takich książek, ale chyba mnie do niej przyciągnęłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajna książka. Mogłam spojrzeć na historię oczami matki, która ma syna ( córkę też ;) ) jak i z drugiej strony, jako żona swojego męża, który na szczęście nie jest maminsynkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękna recenzja i jak wiesz w zupełności się z Tobą zgadzam. Socha mnie w pełni przekonała i już wiem, że zostanie jedną z moich ulubionych autorek.

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj, jak ja nie trawię maminsynków, a ich mam jeszcze bardziej... Co do wyrastania drugiej macicy w tylnej części mózgu podczas porodu to nie jest tak... Podobno niektóre kobiety rodzą mózg wraz z dzieckiem, więc tu jest "pies pogrzebany"! :P A tak na serio to chętnie sięgnę po tę książkę, bo bardzo mnie intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam tę książkę w planach. Co do mamisynków to miałam kiedyś do czynienia z takim i oj, nie był to dobry związek ani dla mnie, ani dla niego, ani dla jego mamy. Na całe szczęście się skończył :D Jestem bardzo ciekawa historii zawartej w książce!

    OdpowiedzUsuń

Fajnie że jesteś! Dziękuję za każdy pozostawiony ślad :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka