Czy praca jest najważniejsza? Czy
ciągła pogoń za sukcesem, to gwarancja szczęścia? A gdzie w tym wszystkim
miejsce dla samego siebie, dla swoich marzeń i pragnień? Może w końcu nadszedł
czas aby coś zmienić? Przecież każda zmiana, nawet ta najmniejsza, może być
początkiem czegoś wielkiego i niezwykłego...
Joanna jest kobietą sukcesu,
praca w wielkiej korporacji zapewnia jej życie na wysokim poziomie. W pracy wszyscy
ją szanują i podziwiają. Nic nie zapowiada, aby coś miało pójść nie po jej
myśli. Niespodziewanie jednak zostaje zwolniona z pracy, czego powodem miały
być ponoć cięcia w kosztach. Kobieta jest zdruzgotana i ciężko jej poradzić
sobie z utratą pracy. Jak się okazuje, ma też dużo wolnego czasu, z którym nie
wie co zrobić. Pewnego dnia spotyka kolegę z dawnych lat, który proponuje jej
pracę która będzie się wiązać z wyjazdem do Tajlandii. Razem ze znajomymi
wyrusza w niezwykłą podróż, która będzie nie tylko spełnieniem jej marzeń, ale
również ucieczką od wszystkiego co do tej pory ją ograniczało. W międzyczasie jej
przyjaciółka Iza musi uporać się ze swoimi problemami. Straciła wiarę w swojego
mężczyznę, a podróż do Tajlandii ma jej pomóc w uporaniu się z wątpliwościami i
rozterkami. Obie kobiety będą musiały poszukać właściwej drogi i wyruszyć w
głąb samych siebie. Czy przyjaciółki odnajdą szczęście i posłuchają swoich
wewnętrznych głosów? Czy w końcu poczują się wolne?
„Czasami prawda jest zbyt bolesna, by można ją było tak po prostu przełknąć.” *str.36
„W życiu jest tyle cudownych możliwości, tylko trzeba w nie uwierzyć i wybrać coś, co cię naprawdę kręci.” *str.121
Agnieszka Walczak-Chojecka to
polska autorka którą bardzo sobie cenię. Pierwszą książką pisarki która trafiła
w moje ręce była „Włoska symfonia”, która całkowicie mnie pochłonęła i
oczarowała. Sięgając po „Dziewczynę z Ajutthai” liczyłam na podobne emocje i
wrażenia z lektury. Okazało się jednak, że obie książki znacznie się od siebie
różnią, a każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa. „Dziewczyna z Ajutthai”
to debiutancka książka autorki, która doczekała się swojego wznowienia. Cieszę
się, że mogłam ją przeczytać, bo było to dla mnie niezwykłe i bardzo nietypowe
doświadczenie.
Autorka zabiera czytelnika w
niezwykłą i odkrywczą podróż. Na początek, wraz z bohaterką wyruszamy w góry,
by później zagłębić się w egzotyczny i zniewalający klimat pięknej Tajlandii.
Agnieszka Walczak-Chojecka w bardzo obrazowy sposób przedstawia nam ten
magiczny zakątek świata. Wędrówka Joanny i jej
przyjaciółki, to nie tylko egzotyczna podróż w której bohaterki mogą odpocząć
od codzienności i problemów. To również mistyczna wędrówka w głąb samych siebie,
która ma na celu obnażyć ich słabości i próbować się z nimi uporać. Jest tutaj również
tajemnicza dziewczyna z Ajutthai, która jest atrybutem i symbolem całej
historii, jak i Joanny. Jaką tajemnicę skrywa? Kobieta musi odnaleźć spokój
ducha i spróbować uwolnić się od tego, co do tej pory ją zniewalało. Utrata pracy
jest katalizatorem do zmian i choć kobiecie nie jest łatwo się z tym uporać,
podróż do dalekiej Tajlandii pomaga jej zrozumieć co w życiu jest
najważniejsze. Będzie to dla niej początek czegoś nowego. Joanna, jak i jej
przyjaciółka Iza wrócą z tej podróży całkowicie odmienione i szczęśliwsze.
Po przeczytaniu „Włoskiej symfonii”
spodziewałam się, że „Dziewczyna z Ajutthai” będzie równie zniewalającą i namiętną
historią. Zwróciłam uwagę, że na poprzednim wydaniu książki znajduje się
podtytuł „Niezbyt grzeczna historia”. Próbowałam doszukać się tej
niegrzeczności w książce, ale jakoś mi się nie udało.
Nie ma tu ani wulgarności, ani tym bardziej zdrożnych treści. Jak dla mnie to
niezwykle klimatyczna i intrygująca lektura, która owszem zniewala, ale nie
scenami namiętności, a niesamowitymi opisami egzotycznych miejsc i wewnętrznej
wędrówki Joanny.
Książkę czytało mi się niezwykle lekko i szybko, a
historia Joanny bardzo mnie zaintrygowała. Choć niestety można zauważyć pewne
niedociągnięcia, które spycham na karb tego, iż był to debiut autorki.
Najbardziej przeszkadzały mi przeskoki między poszczególnymi wydarzeniami i
zbyt powierzchowne potraktowanie tematu. Zabrakło mi pewnego rozwinięcia i
płynności akcji. Wydaje mi się, że książkę można było jeszcze trochę rozwinąć,
dzięki czemu czytelnik miałby okazję zżyć się z bohaterami i dużo bardziej
wczuć w całą historię.
„(…) czasem los daje nam znaki, a my ich nie zauważamy, albo po prostu nie chcemy zauważyć, bo boimy się zmian, które się zdarzą, jeśli podejmiemy wyzwanie. A przecież zmiany bywają zbawienne.” *str.208
„Dziewczyna z Ajutthai” to
klimatyczna i ekscytująca lektura, która zabiera czytelnika w niecodzienną podróż
na drugi koniec świata. Autorka ma niezwykły talent do opisywania otoczenia i
w świetny sposób wplata to w swoje historie. Dzięki temu zyskują zupełnie
innego wydźwięki i charakteru. „Dziewczyna z Ajutthai” to książka która
zachwyca niezwykłymi barwami, plastycznymi bohaterami i intrygującą fabułą. To
lekka, ale również bardzo refleksyjna lektura. Polecam i zachęcam do zapoznania
się z twórczością Agnieszki Walczak-Chojeckiej.
Autor: Agnieszka Walczak-Chojecka
Tytuł: Dziewczyna z Ajutthai
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 09 września 2015
Liczba stron: 328
Gatunek: literatura obyczajowa
MOJA OCENA: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce
Być może, jak natrafimy, się na nią skusimy :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Lektura w sam raz na jeden miły wieczór:)
OdpowiedzUsuńMuszę ją koniecznie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńDebiuty mają to do siebie, że posiadają czasem niedociągnięcia, ale fantastycznie jest wyczuć potencjał w autorze. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Faktycznie nie jest "niegrzeczna". Autorkę cenię głównie za umiejętność ukazania niedostępnych dla mnie miejsc w sposób piękny i przystępny. I fakt, że nie jest to kolejna winnica ;) Fajna powieść :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili do mnie na konkurs! DO wygrania nowa powieść o wampirach, która będzie miała swoją premierę już niedługo ;)
Czytałam i Włoską... i Dziewczynę i przyznaję Ci rację - każda inna, ale obie piękne, pokazują piękno zagranicznych zakątków, ciekawi bohaterowie. Niedociągnięcia zwalam na karb debiutu, często tak bywa. Na szczęście autorzy się rozwijają a w tym przypadku nawet te minusiki nie odebrały mi przyjemności z czytania :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że książka wyszła w nowej szacie i z poprawkami, ale mimo wszystko niespecjalnie mnie przekonuje. Choć na pewno bliżej mi do tej wersji, niż pierwszej.
OdpowiedzUsuńTo może być fantastyczna książka, muszą ją dorwać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Ostatnio mam chęć na takie książki.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak przyglądałam się okładce książki w reklamach na przystankach czy w internecie gdy świeżo została wydana i nie mogłam się zdecydować. Chętnie przyjrzę się jej bliżej po twojej recenzji. ;)
OdpowiedzUsuń"boimy się zmian" no właśnie. te słowa mnie chyba od długiego czasu dręczą...
OdpowiedzUsuńpo książkę może sięgnę, ale jeszcze nie teraz :)
Mam wątpliwości czy to książka dla mnie, więc poznawanie twórczości pisarki zacznę od innego tytułu.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej wcześniej, ale zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeniosłabym się na chwilę na drugi koniec świata :)
OdpowiedzUsuńUrzekło mnie zdjęcie! :) śliczne :) Co do książki, to chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkomania
Jeszcze nie miałam okazji przeczytać książek tej pisarki. Musze to nadrobić.
OdpowiedzUsuńMam w planach, w wolnym czasie przeczytam.
OdpowiedzUsuń