sobota, 31 stycznia 2015

Podsumowanie miesiąca: styczeń

Pierwszy miesiąc roku mamy już za sobą. Żeby dopełnić tradycji, należałoby zrobić małe podsumowanie. Bałam się że nie zdążę tego zrobić dzisiaj, ale się udało. Piękne podsumowanie, pięknego miesiąca jakim był styczeń. A był to dla mnie wspaniały miesiąc. Zwłaszcza jeśli chodzi o czytanie. Po prostu czytałam, czytałam i czytałam. Czytałam do oporu. Często do 2 w nocy, byleby przeczytać jak najwięcej. Na drugi dzień oczywiście miałam ogromne problemy ze wstaniem z łóżka, ale niestety nie było uproś... Zwłaszcza gdy mały brzdąc, krzyczy do ucha "kukuurykuuu!" ;). Czasami udawałam że nie słyszę, ale zwykle spotykało się to z jeszcze większym protestem ze strony mojego synka ;). Tak więc wstawałam, napędzałam organizm kofeiną i do dzieła! A wieczorem znów powtórka z rozrywki: maraton czytelniczy do 2 w nocy... Ach, co to był za miesiąc... ;)
A teraz czas na podsumowania...

Ilość przeczytanych książek: 10
- "Kusiciel" A.J. Gabryel, str.285 (recenzja) 
- "Powiedz tylko słowo" Aniela Mencel, str.220 (recenzja)
- "Autorka" Maria Ulatowska, Jacek Skowroński, str.242 (recenzja)
- "Zorkownia" Agnieszka Kaluga, str.288 (recenzja)
- "Powód by oddychać" Rebecca Donovan, str.494 (recenzja)
- "Dante na tropie" Agnieszka Olejnik, str.378 (recenzja)
- "W butach Valerii" Elísabet Benavent, str.432 (recenzja)
- "Sabriel" Garth Nix, str.360 (recenzja)
- "Kocha, lubi, szanuje..." Alice Munro, str.448
- "Pejzaż melancholijny" Sława Chrobak, str.246

Ilość przeczytanych stron: 3393
Ilość napisanych recenzji: 9 (te co wyżej + jedna książeczka dla dzieci)
- "Zagubione lwiątko" Maciej Jadczak (recenzja)

Książki przeczytane w ramach wyzwań:
52 książki - 9 książek
Grunt to okładka - 1 książka
Czytam Opasłe Tomiska - 3 książki
Okładkowe Love - 6 książek
Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę! - 6 książek
Kiedyś przeczytam - 2 książki

Na sam koniec wrzucam jeszcze zdjęcia moich stosików książkowych. Przecież nie mogłoby się obyć bez tego ;).
Pierwszy stosik to moje zakupy i zdobycze, a drugi (mniejszy) to egzemplarze recenzenckie od wydawnictw.


1. "Pierwsza na liście" Magdalena Witkiewicz - od dawna miałam ją w planach, więc uległam i kupiłam.
2. "Zapomniane" Cat Patrick - upolowana w jednej z moich ulubionych księgarni za 10 zł.
3. "Giń" Hanna Winter - wygrzebana na taniej książce. Po prostu tak spodobała mi się okładka że nie mogłam się powstrzymać...
4. "Strażnik" Robert Crais - również wygrzebana na taniej książce. Skusiłam się tylko dlatego że to kryminał, a poza tym cena też była kusząca.
5. "Dwa serca" Laura Summers - tania książka, ale jaka tania: 3 zł! No powiedzcie, czy moglibyście się oprzeć takiej cenie? ;)
6. "Powiedz wilkom, że jestem w domu" Carol Rifka Brunt - gdy tylko zobaczyłam ją w tamtym roku w zapowiedziach, wiedziałam że będę musiała ją mieć. No i mam, kupiłam :).
7. "Love, Rosie" Cecelia Ahern - wygrana w konkursie. Zabawne jest to, że najpierw dostałam egzemplarz do recenzji, a potem udało mi się ją wygrać w konkursie. Finał jest taki że teraz mam dwa egzemplarze. Może zorganizuję jakiś mały konkurs... kto wie ;).
8. "Oddychając z trudem" Rebecca Donovan - pokochałam tom pierwszy, to i drugi tom musiałam sobie sprawić :).
9. "Jedenaście godzin" Paullina Simons - również upolowana na taniej książce.
10. "Niemoralna gra" Jolanta Kosowska - wygrana w konkursie.
11. "Dopóki starczy światła" Agatha Christie - z tą Agathą to była śmieszna sprawa... Oba tomiki kupiłam za 8 zł na bazarku. To chyba oczywiste że nie mogłam przejść obojętnie ;).
12. "Mężczyzna w brązowym garniturze" Agatha Christie - jak wyżej.


1,2. "Pejzaż melancholijny" Sława Chrobak, "Łzy Śmierci" Marcin Słomiec - od Wydawnictwa Novae Res
3,4,5,6,7. "Ono" Dorota Terakowska, "Sabriel" Garth Nix, "Kocha, lubi, szanuje..." Alice Munro, "W butach Valerii" Elísabet Benavent, "Dante na tropie" Agnieszka Olejnik - od Wydawnictwa Literackiego
8. "Love, Rosie" Cecelia Ahern - od Business & Culture

Na koniec pochwalę się jeszcze, że w styczniu udało mi się nawiązać współpracę z Wydawnictwem Literackim. Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu, zwłaszcza że to jedno z moich ukochanych wydawnictw :).
A wam Kochani z całego serca dziękuję że jesteście, komentujecie i odwiedzacie mojego bloga. To wy dodajecie mi skrzydeł i motywujecie do dalszej pracy :).
Tymi optymistycznymi akcentami kończę wpis i parę minut przed północą zamykam ten miesiąc - uffff udało się ;).

czwartek, 29 stycznia 2015

"Sabriel" Garth Nix

Tytuł oryginału: Sabriel
Cykl: Stare Królestwo (tom 1)
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 20 listopada 2014
Liczna stron: 360


Nadchodzi czasem taki moment że dopada mnie chęć na fantastykę, a że nie często sięgam po książki z tego gatunku zwykle gdy już zacznę czytać przepadam z kretesem. Tym razem mój wybór padł na książkę Gartha Nixa „Sabriel”. Jest to pierwsza część z serii o Starym Królestwie, gdzie udaje się główna bohaterka by zmierzyć się z potęgą Krainy Zmarłych. Zapowiada się całkiem ciekawie, dlatego dałam się skusić. I wiecie co? To był naprawdę dobry wybór! Ta książka mnie pochłonęła i wciągnęła w swój świat tak mocno, że po prostu nie mogłam się od niej oderwać, a gdy przeczytałam ostatnią kartkę żałowałam że to koniec.

Sabriel ma osiemnaście lat, jest córką cenionego i potężnego nekromanty Aborshena. Dziewczyna od kilku lat wychowuje się w mieście Ancelstierre, gdzie uczęszcza do Wyverly College. Stare Królestwo zna tylko z opowieści ojca, który odwiedza ją podczas każdej pełni księżyca. Nadchodzi jednak moment że ojciec nie przychodzi. Zamiast niego pojawia się posłaniec z Krainy Śmierci który przynosi jej miecz i dzwonki – atrybuty nekromanty. Sabriel przeczuwając że ojcu stało się coś złego, decyduje się wyruszyć w rodzinne strony. Nie zwlekając przekracza Mur, który dzieli spokojne Ancelstierre od nieprzewidywalnego i pełnego magii Starego Królestwa. Podróż która ją czeka jest długa i złowroga. Nic nie jest takie jak wygląda, a Stare Królestwo powoli zostaje opanowane przez Zmarłych. Dziewczyna musi jak najszybciej udać się do rodzinnego domu i odnaleźć ojca. Na szczęście nie jest sama, los zsyła jej sojuszników w postaci tajemniczego kota i przystojnego nieznajomego. Razem będą musieli stawić czoła grożącemu im niebezpieczeństwu.

„Sabriel” na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym, zwłaszcza że sam początek nie wróży dobrze. Akcja rozwija się bardzo powoli, ciągnie się niemiłosiernie, a przez pierwsze 100 stron mamy wrażenie że nic się nie dzieje. Bohaterka wędruje, aż do swojego rodzinnego domu, a jej tropem podąża stwór o imieniu Mordikant, który obrał ją sobie za cel i nie spocznie dopóki jej nie dopadnie. Na duży plus jednak zasługują opisy postaci i potworów, bo trzeba przyznać że są przedstawione w dosyć żywy i realistyczny sposób. Niejednokrotnie odczuwałam ciarki na plecach i silny niepokój o losy głównej bohaterki.

Po przeczytaniu dość długiego i nużącego początku, gdy bohaterka w końcu dociera do rezydencji Aborshenów, akcja w końcu zaczyna przyspieszać. Staje się płynna i dużo bardziej dynamiczna, zaczynamy poznawać nowych bohaterów i coraz bardziej zatracać się w książce. Każde przewrócenie kartki dostarcza nam nowych wrażeń i emocji. W końcu możemy się odprężyć i zagłębić w mroczny świat stworzony przez autora. Bo trzeba przyznać że jest co podziwiać. Wszechobecna magia, Kraina Śmierci podzielona na dziewięć bram, magiczne kamienie przez które zmarli przedostają się do realnego świata, przybierając różne nadzwyczaj dziwne i groteskowe formy i Sabriel jako nekromantka, która musi stawić temu czoło. Do tego tajemniczy Touchstone, mężczyzna którego Sabriel ratuje ze Śmierci i dość osobliwy kot imieniem Mogget, który tak naprawdę wcale nie jest kotem. To wszystko i dużo, dużo więcej można znaleźć na kartkach tej książki. Jak dla mnie była to niezwykle emocjonująca i pełna wrażeń przygoda, która dodatkowo spotęgowała mój apetyt na więcej.

Na wspomnienie zasługuje również wątek miłosny, a jakże! Właściwie nie spodziewałam się wielkiego wybuchu namiętności, bo oczywiście w przypadku tego typu powieści nie byłoby to na miejscu, ale trzeba przyznać że ów wątek przedstawiony jest w sposób niezwykle subtelny i wyrafinowany, niespieszny i delikatny, bo jak wiadomo największe uczucia rodzą się powoli. Mi jak najbardziej taka forma odpowiada, bo nastawiłam się na dobrą fantastykę, a nie na romansidło. Dodatkowym atutem książki jest również mapa, która znajduje się na samym początku. Dzięki niej możemy śledzić wędrówkę Sabriel, jak również nabrać jako takie wyobrażenie o świecie stworzonym przez autora. Resztę pozostawcie swojej wyobraźni.

Książka Gartha Nixa zafascynowała mnie i zaciekawiła. Pomimo swojego nużącego początku, czytało mi się ją wyśmienicie i wprost nie mogę się doczekać aż sięgnę po kolejny tom. Z całym sercem polecam!

*Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki


MOJA OCENA:
8 / 10


SERIA O STARYM KRÓLESTWIE:
Sabriel | Lirael | Abhorsen | Clariel


Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Literackiemu

niedziela, 25 stycznia 2015

"W butach Valerii" Elísabet Benavent [PRZEDPREMIEROWO]

Wydawnictwo: Literackie
Cykl: Valeria (tom 1)
Tytuł oryginału: En los zapatos de Valeria
Data premiery: 05 lutego 2015
Liczba stron: 432


Czasem każdy z nas ma ochotę na lekką, niezobowiązującą lekturę. Na książkę która pozwoli nam się zrelaksować i zapomnieć o codzienności. „W butach Valerii” to debiut hiszpańskiej autorki Elísabet Benavent. Porównywana do „Seksu w wielkim mieście” sprawiła iż pokochało ją tysiące czytelniczek na całym świecie. Czy i w Polsce kobiety zwariują na jej punkcie? Ja dałam się uwieść tej historii i z wielką przyjemnością weszłam w świat Valerii i jej przyjaciółek. Muszę przyznać że była to niezwykle intrygująca i emocjonująca podróż.

Valeria pisze książki o miłości, a przynajmniej stara się pisać. Po sukcesie jej debiutanckiej powieści dopadła ją niemoc twórcza. Wszystko co wychodzi spod jej pióra wydaje się jej nic nie warte i pozbawione sensu. Do tego zaczyna dostrzegać że jej małżeństwo nie jest takie jak być powinno. Mąż Adrian poświęca jej coraz mniej czasu, można by powiedzieć że traktuje ją wręcz jak powietrze. Praca pochłania go bez reszty, a Valeria zaczyna czuć się zaniedbana przez małżonka. Pewnego dnia dowiaduje się że jej mąż współpracuje z młodą i ponętną asystentką imieniem Alex. Valeria zaczyna podejrzewać swojego męża o zdradę. Załamana stara się nie dopuszczać do siebie najgorszej myśli. Niespodziewanie w jej życiu pojawia się Victor, niezwykle seksowny i zniewalający mężczyzna, który całkowicie wywraca jej życie do góry nogami.
Na szczęście Valeria nie jest sama. Ma trzy oddane przyjaciółki: Carmen, Lolę i Nereę, które zawsze wspierają się nawzajem. Każda z nich jest inna i wyjątkowa. Również one będą musiały zmierzyć się ze swoimi problemami sercowymi, co jak się okaże może wcale nie być takie proste…

Zwykle nie sięgam po tego typu powieści, bo wydają mi się banalne i przereklamowane. Najlepszym tego przykładem jest fakt że nigdy nie skusiłam się na „Seks w wielkim mieście”. Na szczęście mogłam przeczytać jej hiszpański odpowiednik, którym jest właśnie „W butach Valerii”. I wiecie co? Chwile które spędziłam z tą książką były dla mnie niezwykle przyjemne i relaksujące. Właściwie dawno się tak dobrze nie bawiłam podczas czytania. Ta książka tryska dobrym humorem i pozytywną energią i po prostu ciężko się od niej oderwać. Ma swój niepowtarzalny styl i charakter, a lekkie pióro autorki w mistrzowski sposób dopełnia całości.

Każda z postaci przedstawiona jest w barwny i wielowymiarowy sposób. Główny wątek stanowi tutaj oczywiście Valeria, ale na szczęście każda z przyjaciółek dostaje swoje pięć minut. Dzięki temu możemy je poznać lepiej, a ich odmienny charakter sprawia że ich przygody stają się wyjątkowe i nietuzinkowe. Oczywiście nie brakuje tutaj scen erotycznych, ale przedstawione są one w sposób niezwykle subtelny i wyrafinowany, z lekką domieszką perwersji i dowcipu. Na pochwałę zasługuje tutaj również zakończenie, bo muszę przyznać że tego obawiałam się najbardziej. Spodziewałam się raczej cukierkowego happy endu, ale na szczęście autorka zaserwowała mi coś znacznie lepszego, co dodatkowo rozbudziło mój apetyt na więcej. Nie muszę chyba dodawać, że na pewno się skuszę, zwłaszcza iż niedługo w polskich księgarniach pojawią się kolejne przygody Valerii i jej przyjaciółek.

Przy tej książce po prostu nie ma czasu na nudę. Jest tylko czas na dobrą zabawę i relaks w najlepszym wydaniu. Myślę że każda z nas czasem potrzebuje książki przy której będzie mogła się wyłączyć i pomarzyć o księciu z bajki. Nie widzę w tym nic złego i z wielką przyjemnością polecam wam książkę Elísabet Benavent. Dajcie się uwieść i wejdźcie w buty Valerii!

*Książka bierze udział w wyzwaniach: 52 książki, Okładkowe Love, Czytam Opasłe Tomiska


MOJA OCENA:
7 / 10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Literackiemu

środa, 21 stycznia 2015

"Dante na tropie" Agnieszka Olejnik [PRZEDPREMIEROWO]

Wydawnictwo: Literackie
Seria: Seria z fasonem
Data premiery: 5 lutego 2015
Liczba stron: 378


Z twórczością Agnieszki Olejnik zetknęłam się w tamtym roku, czytając książkę „Zabłądziłam” i śmiało mogę powiedzieć że, była to jedna z lepszych książek naszych polskich autorów jaką mogłam przeczytać. Od pierwszych stron pani Agnieszka zyskała moją sympatię, a jej książka po prostu mnie oczarowała. Gdy tylko trafiła w moje ręce jej najnowsza powieść, pod tytułem „Dante na tropie” cała aż się trzęsłam z przejęcia. Miałam przeczucie że to będzie wyśmienita lektura i oczywiście nie pomyliłam się. Po raz kolejny zostałam mile zaskoczona i co tu dużo mówić… przepadłam.

Anna Drozd wyjeżdża z wielkiego miasta i ląduje w małym miasteczku o nazwie Solec, gdzie kupuje piękną i dość okazałą willę na całkowitym odludziu. Zamieszkuje tam razem ze swoim psem, wyżłem weimarskim o imieniu Dante. Prowadzi spokojne i raczej samotnicze życie, co zdecydowanie bardzo jej odpowiada. Kobieta skrzywdzona przez los, próbuje w samotności posklejać swoje złamane serce. Pewnego dnia podczas jednego ze spacerów z psem jej życie zostaje całkowicie wywrócone do góry nogami. Dante przynosi jej zakrwawiony palec! Anna przerażona udaje się na komendę, by zawiadomić policjantów o tym makabrycznym znalezisku. Policja podczas przeszukiwania lasu odnajduje zwłoki jednego z mieszkańców miasteczka, ale jak się okazuje jego ciało nie zostało naruszone. Na domiar złego, palec znika w tajemniczy sposób. Policjanci sceptycznie podchodzą do zeznań kobiety, a zrozpaczona Anna decyduje się sama rozwikłać zagadkę. Jakby tego było mało, w miasteczku zaczynają umierać kolejni ludzie. Sprawę prowadzi komisarz Wiktor Gryka, który w niespodziewany sposób wdziera się do życia Anny i skrada jej serce. Jak potoczą się ich losy? Kto morduje mieszkańców miasteczka? I do kogo należy ów nieszczęsny zakrwawiony palec?

„Dante na tropie” to kawał dobrej polskiej literatury. Idealnie dopracowany kryminał i świetnie skomponowana powieść obyczajowa w jednym. I przede wszystkim akcja, akcja i jeszcze raz akcja! Tutaj cały czas coś się dzieje, dzięki czemu nie ma czasu na nudę. Prosty język został doprawiony dowcipem, który niejednokrotnie wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Z drugiej strony to wszechogarniające napięcie i niepewność, ciarki przechodzące po plechach i strach o życie głównej bohaterki… Otrzymałam tak silną dawkę emocji że wprost nie mogłam usiedzieć w miejscu, a czytanie okazało się niesamowitą ucztą dla zmysłów. Czegóż chcieć więcej? Pani Agnieszka swoją powieścią zagwarantowała mi wspaniałą i jakże ekscytującą rozrywkę na dwa wieczory. Właściwie mogłabym się uwinąć w jeden, bo „Dante na tropie” należy do tych książek których po prostu nie da się odłożyć na półkę. Gwarantuję, że gdy już zaczniecie czytać, nie będziecie mogli przestać.

Fabuła dopracowana jest w najmniejszym szczególe, wszystko współgra ze sobą idealnie, a bohaterzy są po prostu niesamowici. Anny nie da się nie lubić, a i Wiktor od razu zdobył moją sympatię. Każdy z nich posiada swoje wady i zalety, doświadczeni przez los zmagają się ze swoimi problemami i trudami życia codziennego. To sprawia że stają się wyjątkowo realni i namacalni. Nie ma koloryzowania, nie ma wyolbrzymiania, ot samo życie. No i oczywiście tytułowy pies Dante - który jest po prostu niezastąpiony!

W całej powieści przeważa wątek kryminalny, ale mamy tutaj również  trochę z obyczajówki i romansu, bez których ta książka nie mogłaby istnieć. Wszystko łączy się w zgrabną całość, a intryga wymyślona przez autorkę jest niebanalna i efektowna. Do końca nie wiadomo kto jest kim i komu tak naprawdę można zaufać, wszystko jest inne niż się wydaje, a finał okazuje się zaskakujący. Również wątek romansu Anny z komisarzem Wiktorem zasługuje na uwagę. Kobieta zostaje zraniona przez mężczyznę którego kiedyś kochała na zabój, przez to całkowicie traci zaufanie do płci przeciwnej. Decyduje się na wyjazd do małego miasteczka, gdzie w samotności będzie mogła poukładać swoje sprawy sercowe.  Nie spodziewa się że spotka tam Wiktora, mężczyznę który całkowicie zawróci jej w głowie i sprawi że powoli zacznie wychodzić ze swojej skorupy. Ich burzliwe relacje oraz wzajemne przyciąganie, dodają tej historii smaku i pikanterii. Po złączeniu każdego z tych elementów, uzyskujemy nietuzinkową i wyszukaną powieść, która zadowoli nawet najbardziej wybrednego czytelnika. Nie zastanawiajcie się długo, książkę Agnieszki Olejnik możecie brać w ciemno!

*Książka bierze udział w wyzwaniach: 52 książki, Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę!, Okładkowe Love


MOJA OCENA:
10 / 10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Literackiemu

niedziela, 18 stycznia 2015

"Powód by oddychać" Rebecca Donovan

Wydawnictwo: Feeria
Seria: Oddechy (tom 1) 
Tytuł oryginału: Reason to Breathe
Data wydania: 24 września 2014
Liczba stron: 494


O książce „Powód by oddychać” ostatnio słyszy się bardzo wiele. Tak wiele, że i ja w końcu dałam się namówić i po nią sięgnęłam. Gdy tylko zaczęłam czytać, wiedziałam że to był strzał w dziesiątkę. Po prostu wpadłam jak śliwka w kompot i przepadłam bez reszty. Dałam się porwać emocjom i pozwoliłam się nieść z nurtem rzeki, a gdy dopłynęłam do brzegu, po prostu nie mogłam złapać tchu.

Szesnastoletnia Emma widziała już nie jedno. Nie jest zwykłą nastolatką, a jej życie toczy się wyłącznie wokół szkoły i domu w którym codziennie przeżywa koszmar. Oprócz wiernej przyjaciółki Sary która jest przy niej na dobre i na złe, dziewczyna nie posiada żadnych innych znajomych. Za wszelką cenę stara się nie rzucać w oczy i unikać kontaktu z ludźmi. Dzięki temu może chronić swojej tajemnicy, która powoli rujnuje jej życie. Emma jednak codziennie walczy i odlicza dni do momentu kiedy będzie mogła być wolna. Wszystko się jednak zmienia gdy pewnego dnia w szkole pojawia się chłopak o imieniu Evan, który robi wszystko by zwrócić jej uwagę. Dziewczyna intryguje go na tyle że postanawia się do niej zbliżyć i poznać ją lepiej. Emma jednak wie że nie może mu na to pozwolić, bo gdyby tak się stało musiałaby ujawnić mu prawdę o sobie i o tym co dzieje się w jej życiu. Jednak prawda ta mogłaby się okazać zbyt destrukcyjna dla nich obojga...

„Byłam obezwładniona siłą tornada, które przeszło przez moje życie i w krótkim czasie wywróciło wszystko do góry nogami.” *str. 111

Opis może wydawać się trochę schematyczny, bo mamy tutaj i skrzywdzoną nastolatkę i przystojnego młodzieńca który stara się wyratować ją z opresji, jednak zapewniam was że ta książka jest inna. Właściwie wszystko w tej książce jest inne i nowe, a czytanie jej sprawia że mamy ochotę wejść w świat Emmy i podać jej rękę. Wartka akcja dodaje smaku, a dialogi i ciekawie skonstruowani bohaterowie pozwalają nam całkowicie zatracić się w książce. Prosty język sprawia że książkę czyta się lekko i szybko, całkowicie tracąc poczucie czasu. Historia Emmy wciąga, a z każdą stroną zaczynamy odczuwać coraz większe napięcie, które powoli zaczyna nas rozsadzać od środka. Niejednokrotnie musiałam się zatrzymać podczas czytania i ochłonąć, bo moje serce galopowało tak szybko iż myślałam że wyskoczy z mojej piersi. Uwielbiam książki które wywołują u mnie tak wielkie emocje, które sprawiają że do samego końca czuję dreszcze na plecach i które całkowicie porywają mnie do swojego świata, by na koniec wypuścić i pozostawić z jednym wielkim bałaganem w głowie. To jest właśnie idea dobrej książki. Łapie Cię w swoje sidła i trzyma do samego końca.

„Powód by oddychać” to książka wstrząsająca, porywająca i tak nieprawdopodobnie prawdziwa że aż chce się krzyczeć. Krzyczeć z bezsilności i ze złości. Bo ile osób wśród nas przeżywa podobny koszmar, który stara się za wszelką cenę ukryć? Ze wstydu, strachu, bądź z innego powodu. To straszne że są na świecie ludzie zdolni do takich czynów, którzy krzywdząc innych jeszcze odczuwają z tego satysfakcje.

Historia Emmy to dokładnie nakreślony obraz przemocy domowej. Dziewczyna będąc ofiarą boi się szukać pomocy, stara się za wszelką cenę ukryć to co dzieje się w jej domu, wymyśla coraz to nowe powody swoich obrażeń, okłamuje przyjaciółkę i chłopaka. Przez cały czas przyzwala by ciotka się nad nią znęcała, ciągle wierząc i wmawiając sobie że kiedyś nadejdzie czas że jej koszmar dobiegnie końca. Niezrozumiałe jest dla mnie jednak zachowanie Sary. Będąc przyjaciółką Emmy, powinna zrobić wszystko by skrócić jej cierpienia, zwłaszcza że miała świadomość tego co dzieje się w jej domu. Nie zrobiła jednak nic, a poproszona przez Emmę by nikomu nie ujawniała prawdy, przystaje na to, dając w ten sposób przyzwolenie by przyjaciółce dalej działa się krzywda.

„Szale na wadze mojego życia prawie się zrównoważyły, ale, jak zwykle, nie zbalansowały się idealnie. Kiedy już coś się poprawiło, coś innego musiało legnąć w gruzach. Zaakceptowanie tego było najtrudniejszą lekcją, którą musiałam odrobić.” *str. 350

Pojawienie się Evana sprawia że Emma zaczyna się zmieniać. Powoli wychodzi ze swojej skorupy, pozwalając rozwinąć się uczuciu którym zaczyna darzyć chłopaka. I to właśnie miłość dodaje jej sił i wiary że kiedyś może być inaczej, że mimo wszystko może być szczęśliwa. W końcu znajduje powód by oddychać…

Rebecca Donovan stworzyła książkę która wstrząsa i chwyta za serce. Która poruszy każdą, nawet najmniejszą strunę w waszej duszy. To nie jest książka którą się czyta. To książka nad którą lecisz na łeb na szyję, aż do samego końca, a zakończenie sprawia że upadasz i jeszcze długo, długo po przeczytaniu nie możesz dojść do siebie. Polecam ją każdemu z was, bo takie książki powinno się czytać i pamiętać. Dajcie się porwać, bo naprawdę warto.

*Książka bierze udział w wyzwaniach: 52 książki, Kiedyś przeczytam, Okładkowe Love, Czytam Opasłe Tomiska


MOJA OCENA:
10 / 10
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka