wtorek, 31 marca 2015

Podsumowanie miesiąca: marzec

Nadszedł czas na kolejne miesięczne podsumowanie. Oczywiście nie obyło się bez choroby... ale poza tym miesiąc przedstawia się dobrze, zwłaszcza jeśli chodzi o czytanie. Utrzymuję rytm, więc pozostaje mi się tylko cieszyć. Mam nadzieję że zapał mi nie zniknie. Cel: przeczytać 100 książek w tym roku. A jestem na dobrej drodze, bo przeczytałam ich już 28.Trzymajcie kciuki żeby się udało! Ale nie przedłużając czas na podsumowanie.

Ilość przeczytanych książek: 10
- "Lirael" Garth Nix, str.488 (recenzja)
- "Dlatego mnie kochasz" Magdalena Kołosowska, str.432 (recenzja)
- "Płaczący chłopiec" Agnieszka Bednarska, str.312 (recenzja)
- "Babie lato" Danuta Pytlak, str.560 (recenzja)
- "Abhorsen" Garth Nix, str.424 (recenzja)
- "Wiem o tobie wszystko" Claire Kendal, str.416 (recenzja)
- "Maminsynek" Natasza Socha, str.384 (recenzja)
- "Clariel" Garth Nix, str.488 (recenzja)
- "Sak tulipanów" Antoinette van Heugten, str.352 (recenzja)
- "Miłość na szkle" Barbara Sęk, str.336 (recenzja wkrótce)

Ilość przeczytanych stron: 4192 (najlepszy wynik od początku roku! jak widać w tym miesiącu postawiłam na opasłe tomiska ;))

Ilość przeczytanych stron dotychczas: 10177
Ilość napisanych recenzji: 9

Książki przeczytane (zrecenzowane) w ramach wyzwań:
52 książki - 9 książek
Grunt to okładka - 3 książki
Czytam Opasłe Tomiska - 6 książek
Okładkowe Love - 5 książek
Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę! - 4 książki
Kiedyś przeczytam - 0 książek


A teraz tradycyjnie, to co lubię najbardziej, czyli: stosiki! Pierwszy to moje zdobycze, a drugi recenzenckie. Zapraszam do oglądania :).


"Gdybyś mnie kochała" Grażyna Jeromin-Gałuszka, "Cichy wielbiciel" Olga Rudnicka, "Prawie siostry" Maria Ulatowska, "Kolebka teraz, kiedyś, później" Alina Krzywiec, "Kobiety z sąsiedztwa" Iwona Żytkowiak, "Szukaj mnie" Weronika Wierzchowska - w jednej z moich ulubionych księgarni była wyprzedaż książek Prószyńskiego... I tak jakoś wpadło mi ich 6 i to same polskich autorek. Ale po prostu nie mogłam się powstrzymać!
"Na krawędzi nigdy" J.A. Redmerski - wygrana w konkursie u Pisaninki.
"Kasacja" Remigiusz Mróz - kolejna wygrana, tym razem w konkursie na lubimyczytac.pl.
"After. Płomień pod moją skórą" Anna Todd, kupiona za grosze, od jednej z blogerek.
"Babska stacja" Fannie Flagg - i kolejna wygrana w konkursie. Tym razem od Wydawnictwa Otwartego. Do tego dostałam cudowną torbę z motywem okładki. A konkurs był kulinarny ;).
"Pośród żółtych płatków róż" Gabriela Gargaś - prezent od męża na dzień kobiet.
"W plątaninie uczuć" Gabriela Gargaś, "Rok na końcu świata" Renata Adwent, "Droga do marzeń", "Pojedynek uczuć", "Miłość z jasnego nieba" Krystyna Mirek, "Lepszy byłby martwy" Douglas Corleone, "Przez 10 minut" Chiara Gamberale - kupione na stronie dobreksiazki.pl, w bardzo korzystnych cenach. I znowu nie mogłam się powstrzymać! Jest jeszcze kilka tytułów które chciałabym mieć, ale to już może w kwietniu... ;) Mam tylko nadzieję że się promocja nie skończy.
"Siostra" Rosamund Lupton - kupiona w księgarni Świata Książki za 10 zł.



"Daj mi więcej" Paulina Klepacz - egzemplarz od Polacy nie gęsi i swoich autorów mają.
"Maminsynek" Natasza Socha - od Autorki i Wydawnictwa Filia.
"Nie waż się!" Jolanta Czarkwiani - od Wydawnictwa Black Publishing. Książka już się czyta, więc niedługo możecie się spodziewać recenzji.
 "Clariel" Garth Nix, "Sekretne życie pszczół" Sue Monk Kidd - od Wydawnictwa Literackiego.
"Czas Żniw" Samantha Shannon, "Strefa skażenia" Richard Preston" - od Wydawnictwa Sine Qua Non.
"Próba ognia" Josephine Angelini, "Nie uśmiechaj się, bo się zakocham" Blue Jeans - wygrana w konkursie dla blogerów Wydawnictwa Jaguar.
"Dlatego mnie kochasz" Magdalena Kołosowska - od Autorki.
"Babie lato" Danuta Pytlak - egzemplarz od portalu eKulturalni.pl.
"Miłość na szkle" Barbara Sęk - od Autorki i Wydawnictwa Świat Książki. Książka już przeczytana. Na dniach będzie recenzja, więc zaglądajcie.
"Smak tulipanów" Antoinette van Heugten - od Wydawnictwa Mira Harlequin.


Tak w skrócie wyglądał marzec. Jestem bardzo zadowolona z wyników i oczywiście ze wszystkich książek które udało mi się zdobyć w tym miesiącu. Szczególnie się cieszę że udało mi się wygrać aż w 3 konkursach (razem z konkursem dla blogerów, to w 4), bo z reguły jakoś nie mam szczęścia do wygranych.
Udało mi się również nawiązać kilka współprac z Wydawnictwami. A jeśli jesteście ciekawi z jakimi to odsyłam was do zakładki Współpraca.
Dodatkowo, odświeżyłam trochę wygląd bloga. Musiałam zmienić grafikę ze zdjęciami, bo tamte wcześniejsze mi się już przejadły... Dla tych co nie wiedzą: są to zdjęcia mojego autorstwa, bo oprócz książek kocham jeszcze fotografię ;). Mam nadzieję że się wam podoba obecny wygląd.
Na koniec oczywiście dziękuję wam moi drodzy, za to że jesteście, zaglądacie, czytacie i komentujecie. Dzięki wam ten blog istnieje, to wy dodajecie mi skrzydeł i wiary w swoje możliwości. Dziękuję z całego serca! Jesteście wspaniali! :)

A jak wam minął miesiąc? Uchylcie rąbka tajemnicy ;).

Chciałabym wam jeszcze zapowiedzieć, że w maju mój blog będzie obchodził pierwsze urodziny. Z tego tytułu szykuję dla was konkursy. Na pewno będą dwa i to duże! Jest na co czekać, bo nagrody będą baaaardzo fajne ;). Musicie się tylko uzbroić w cierpliwość. Miesiąc zleci szybko ;). Startujemy na początku maja!

niedziela, 29 marca 2015

"Smak tulipanów" Antoinette van Heugten

Wydawnictwo: Mira
Tytuł oryginału: The Tulip Eaters
Data wydania: 18 marca 2015
Liczba stron: 352



Co zrobić gdy w jednej chwili los odbiera matkę, a dziecko znika bez śladu? Gdy wszystko zawodzi, a jedyne co pozostaje to czekać. Czekać być może w nieskończoność. Wtedy należy wziąć sprawy w swoje ręce. Nawet jeśli trzeba posunąć się do oszustwa, by móc odkryć prawdę. Prawdę o przeszłości, która wcale nie wygląda tak kolorowo. Najważniejsze to trafić na trop porywacza i odebrać mu to co najcenniejsze. A przecież każda matka zrobi wszystko by odzyskać swoje dziecko... 

Nora De Jong jest chirurgiem dziecięcym, mieszka razem z matką i sześciomiesięczną córeczką w Houston. Kiedy kobieta jest w pracy, dzieckiem opiekuje się matka. Prowadzą szczęśliwe i spokojne życie. Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia... Gdy kobieta wraca do domu, od progu wita ją martwa cisza. Nora jest przerażona, gdy w kuchni natrafia na zwłoki matki, a w sypialni znajduje martwego nieznajomego mężczyznę. Dodatkowo po jej kochanej córeczce znika wszelki ślad. Wszystko wskazuje na to że została porwana. Policyjne śledztwo prowadzi niestety donikąd i w końcu zostaje umorzone. Jednak Nora nie zamierza się poddawać i zaczyna działać na własną rękę. Wszystkie ślady prowadzą do Holandii, gdzie przed laty mieszkali jej rodzice. Kobieta zagłębia się w przeszłość matki i swojej rodziny, jednak to co odkryje na zawsze odmieni jej życie. 

„Smak tulipanów” to najnowsza powieść Antoinette van Heugten, autorki która zadebiutowała książką „Dotknąć prawdy”. Niestety nie miałam okazji przeczytać poprzedniej powieści autorki, a „Smak tulipanów” to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Właściwie sama nie wiedziałam czego się spodziewać. Nastawiłam się na dobry thriller, który będzie mnie trzymał w napięciu do ostatniej strony. Na szczęście moje oczekiwania zostały spełnione, a książka okazała się dla mnie niesamowitą przygodą i wyzwaniem.

Akcja powieści rozgrywa się w latach 80-siątych, ale autorka przenosi nas również do lat 40-stych, a dokładnie w czasy niemieckiej okupacji w Holandii, gdzie pięć i pół miliona ludzi cierpiało głód, tak straszny że aby przeżyć zmuszeni byli do zbierania i zjadania cebulek tulipanów, które stanowiły symbol ich kraju. Dla Holendrów był to najstraszniejszy okres wojny. Ten wstrząsający obraz, autorka przedstawia nam na początku książki, co stanowi świetne wprowadzenie do powieści. Później przenosimy się do roku 1980 i poznajemy Norę, czyli główną bohaterkę tej historii, która dokonuje makabrycznego odkrycia w swoim domu. Jej matka została zamordowana, zaś w innej części domu natrafia na zwłoki tajemniczego mężczyzny. Dodatkowo jej mała córeczka Rose, przepadła. Kobieta jest przerażona, a jednocześnie zdeterminowana by odkryć prawdę. Co tak naprawdę wydarzyło się w jej domu? Kto zabił matkę i dlaczego? Kim jest martwy mężczyzna? I co stało się z jej dzieckiem? Policyjne śledztwo nie przynosi efektów, również porywacz nie dzwoni w sprawie ewentualnego okupu. Nora wie że nie może dłużej czekać, zwłaszcza że z każdą chwilą maleją szanse na odnalezienie dziecka. Rozpoczyna własne śledztwo, wierząc że uda się jej trafić na trop porywacza. Wyjeżdża do Amsterdamu, gdzie razem ze swoim przyjacielem Nico, zagłębiają się w przeszłość matki Nory. Kobieta nie ma pojęcia, że prawda może okazać się zbyt bolesna by móc ją udźwignąć. 

„Smak tulipanów” to świetnie napisany thriller z wątkiem historycznym, który od samego początku trzyma w napięciu. Autorka zabiera nas w czasy II wojny światowej, do obozów koncentracyjnych i eksterminacji holenderskich Żydów. To przerażający obraz ludzkiego cierpienia i strachu. Holendrzy, jak wielu ludzi z innych państw przeszli przez piekło wojny, doświadczyli głodu, śmierci i straty. Czytanie o wojnie zawsze budzi emocje i grozę, przeraża i wywołuje smutek. Z reguły nie są to łatwe lektury, zwłaszcza że ciężko pogodzić się z tym przez co musieli przechodzić ludzie w tych okropnych czasach. 

„Smak tulipanów” to książka wstrząsająca i poruszająca, pomimo ciężkiego tematu z jakim mierzy się autorka, czyta się ją wyjątkowo szybko. Prosty język i wartka akcja, sprawiają że nie sposób się od niej oderwać. Dodatkowym wątkiem jest romans, który w świetny sposób kontrastuje z całością. Nie gra on jednak pierwszych skrzypiec, tylko subtelnie wplata się w tło historii.

Książka okazała się dla mnie niesamowitym zaskoczeniem. Śmiało mogę powiedzieć że, jest to świetnie napisany thriller psychologiczny z historią w tle. Nie obejdzie się również bez sekretów rodzinnych i tajemnic z przeszłości. Jeśli lubicie takie książki, to „Smak tulipanów” na pewno was nie zawiedzie. Z czystym sercem polecam i zachęcam do zapoznania się z tą niebanalną historią!

*Książka bierze udział w wyzwaniach: 52 książki, Okładkowe Love


MOJA OCENA:
8 / 10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Mira Harlequin

czwartek, 26 marca 2015

"Clariel" Garth Nix [PREMIEROWO]

Wydawnictwo: Literackie
Tytuł oryginału: Clariel
Cykl: Stare Królestwo (tom 4)
Data wydania: 20 listopada 2014
Liczna stron: 488


Znów wyruszamy w magiczną podróż. Podróż pełną niebezpieczeństw i tajemnic. Tym razem przenosimy się 600 lat wstecz, do Belisaere, czyli stolicy Starego Królestwa. Złapcie wiatr w żagle i ruszajcie w nieznane!

Clariel to typowa samotniczka, najlepiej czuje się w lesie w otoczeniu drzew i dzikiej przyrody. Pochodzi z rodziny złotników, a jednocześnie jest spokrewniona z Abhorsenem, słynnym nekromantą. Do tego posiada dar trudnego do opanowania gniewu, który daje jej nadludzką siłę. Mieszka razem z rodzicami w małym miasteczku Estwael. Nie wyobraża sobie by mogła wieść inne życie. Jej marzenie to zostać Pogranicznikiem i żyć w Wielkim Lesie. Niestety musi porzucić swoje dotychczasowe plany i przeprowadzić się z rodzicami do stolicy Starego Królestwa – Belisaere. Tam zaczyna uczęszczać do Akademii, gdzie ma się nauczyć wszystkiego co niezbędne w życiu arystokratycznych elit. Clariel jest jednak uparta i nie zamierza robić tego, co wymagają od niej rodzice. Jej cel, to uciec z miasta i wrócić do Wielkiego Lasu. Za namową nauczyciela magii, dołącza do grupy spiskowców, walczącej z demonami. Wszystko się zmienia gdy staje do walki z pewną istotą Wolnej Magii. Od tego czasu życie Clariel ulega gwałtownej zmianie. Będzie musiała podjąć ryzykowaną walkę, od której będą zależeć losy całego Królestwa.

Akcja „Clariel” toczy się 600 lat przed narodzinami Sabriel, bohaterki pierwszego tomu serii o Starym Królestwie. Nie mogę powiedzieć że była to zła książka, jednak liczyłam na coś więcej, zwłaszcza że cała trylogia bardzo mi się podobała i wywołała we mnie naprawdę wiele emocji. Niestety w tej części tego zabrakło. Owszem były chwile że siedziałam jak na szpilkach, ale były też momenty które dłużyły się w nieskończoność. Niektóre wątki nie zostały rozwinięte, a autor porzucał je by rozpocząć kolejne. W końcu powstał z tego jeden wielki chaos, przez co po prostu nie mogłam się skupić na czytaniu. Brakowało mi tutaj wartkiej i szybkiej akcji, emocji które wbijają w fotel, a przede wszystkim magii. Po przeczytaniu całej trylogii, miałam nadzieję że i ta część okaże się równie magiczna. Do tego zabrakło mi Abhorsenów i ich dzwonków, nakładania więzów na Zmarłych i wchodzenia w Śmierć. Również główna bohaterka jakoś nie za bardzo przypadła mi do gustu. Od samego początku mnie irytowała, a jej ciągłe zawodzenie że chce z powrotem wrócić do Wielkiego Lasu działało mi na nerwy. Z drugiej strony Clariel posiadała w sobie niesamowity hart ducha i wolę walki, niewyobrażalną siłę i moc, o której tak naprawdę wcale nie miała pojęcia. Pomimo nie za dobrego pierwszego wrażenia jakie na mnie wywarła, później było trochę lepiej. W końcu udało mi się ją polubić i zaczęłam z wielkim zapałem śledzić przebieg wydarzeń.

Książka na początku bardzo mi się dłużyła, a akcja zaczyna tak naprawdę przyspieszać dopiero od połowy książki. W końcu zaczyna się coś dziać, pojawia się magia i magiczne stworzenia. Jest i mój ulubieniec Mogget, dość osobliwy kot, który wcale nie jest kotem. Pojawiają się również istoty Wolnej Magii, które od samego początku, gdy tylko zetknęłam się z serią o Starym Królestwie, bardzo mnie intrygowały. Trochę żałuję że autor w poprzednich częściach nie rozwinął wątków z nimi związanych, ale na szczęście „Clariel” pod tym względem całkowicie sprostała moim oczekiwaniom.

To co cechuje książki Gartha Nixa i całą serię o Starym Królestwie, to niepowtarzalny mroczny klimat. Tajemnicze stworzenia, magia i świetnie wykreowane postacie. Trzeba przyznać że autor ma niesamowitą wyobraźnię i pomysły, które w mistrzowski sposób potrafi przenieść na papier. Podczas czytania przenosimy się na kartki powieści, obserwujemy wydarzenia z boku i przeżywamy je razem z bohaterami, a wydarzenia chłoniemy całym sobą i wciąż nam mało.

Seria o Starym Królestwie zawładnęła moją duszą. Porwała mnie w magiczną podróż, pełną niebezpieczeństw i tajemnic. Sprawiła, że na chwile oderwałam się od ziemi, a moja wyobraźnia zaczęła działać na najwyższych obrotach. Pomimo iż „Clariel” nie do końca przypadła mi do gustu, to i tak uważam że jest to całkiem niezły dodatek do serii. Książki Gartha Nixa to fantastyka na najwyższym poziomie i jestem pewna że każdy z was znajdzie tutaj coś dla siebie. Pozostaje mi tylko polecić wam całą trylogię i przenieść się do tego cudownego i mrocznego świata. Pozwólcie rozwijać się wyobraźni!

*Książka bierze udział w wyzwaniach: 52 książki, Czytam Opasłe TomiskaOkładkowe Love
 

MOJA OCENA:
  7/ 10


SERIA O STARYM KRÓLESTWIE:
 Sabriel | Lirael | Abhorsen | Clariel


Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Literackiemu


środa, 25 marca 2015

"Maminsynek" Natasza Socha

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 4 marca 2015
Liczba stron: 384


Spotykasz idealnego mężczyznę, który przewraca Twój świat do góry nogami. Wiesz że to ten jedyny i nie wyobrażasz sobie życia bez niego. Jednak co zrobić gdy na drodze do waszego szczęścia staje jego Matka? A Twój wybranek tak naprawdę okazuje się maminsynkiem... Starasz się walczyć o swoje, jednak wiesz że z tą kobietą tak łatwo nie wygrasz. Przedstawiam wam Amelię, Leandra i jego Matkę, której po urodzeniu dziecka, w tylnej części mózgu, wyrosła druga macica.

Leander jest niezwykle przystojny, szarmancki i inteligentny. Ma wszystko czego pragną kobiety, poza jednym – jego Matką. Mężczyzna, pomimo iż jest po trzydziestce, dalej z nią mieszka. Matka nie widzi świata poza swoim synem, a i on uważa, że jest to najważniejsza kobieta w jego życiu. Sprząta, gotuje, pierze, a najchętniej zamknęłabym Leandra pod wielkim szklanym kloszem i nigdy go nie wypuszczała. Mężczyzna ma już za sobą parę związków z kobietami, niestety żadna z nich nie wytrzymała z nim zbyt długo, zwłaszcza gdy na horyzoncie pojawiała się Matka. Żadna kobieta przecież nie jest w stanie zadbać o Leandra tak jak Ona, a poza tym nikt przecież nie ma prawa odbierać jej ukochanego synka. Do czasu. Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia pojawia się Amelia, która od razu podbija serce mężczyzny. Kobieta od początku zauważa że nie będzie jej łatwo zdobyć ukochanego, a i Matka czując co się święci próbuje na wszelkie możliwe sposoby ostudzić zapał Amelii. Jednak kobieta jest nieugięta i nie zamierza poddać się bez walki. 

„Maminsynek” to książka nietypowa, poruszająca jakże ważny, ale zarówno delikatny temat. Na początku może się wydawać świetną komedią, ale zapewniam was że na pewno nią nie jest. Oczywiście są fragmenty które potrafią rozbawić i wywołać niepohamowane napady śmiechu, ale nie dajcie się zwieść pozorom. Książka pomimo iż potrafi rozbawić do łez, posiada również drugie dno, które nie wygląda już tak kolorowo i optymistycznie. 

„Życie nie składa się z rzeczy wielkich, wyniosłych spraw i znaczących wydarzeń. Życie składa się z drobiazgów. I to czasem mniejszych niż bakterie.” *str. 154 

Książka podzielona jest na dwa rozdziały. Jeden to opowieść Leandra, a drugi Amelii. Każde z nich dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami. Leadner jest wręcz zakochany w Matce, nie widzi świata poza nią i tylko ona może mu zapewnić wszystko co najlepsze. Każda kobieta którą spotka na swojej drodze, nie dość że musi podobać się jemu, to i Matce powinna przypaść do gustu. Dla niego kobieta idealna to taka która jest samodzielna, piękna i spokojna. W dodatku powinna dobrze gotować i być zakochana w nim po uszy. Ale najważniejsze, to całkowita akceptacja Matki! I tylko to się liczy, koniec kropka. Jeśli Matka nie przybije pieczątki pod jego związkiem, można go od razu uznać za przegrany. A Matka, jak to ona, nie zamierza tak łatwo oddać swojego synka, można by powiedzieć że nie zamierza go oddać wcale! Z drugiej strony pojawia się Amelia, która podbija serce mężczyzny. Kobieta decydując się na związek nie ma pojęcia, że poza nią i Leandrem, w ich związku pojawi się jeszcze jedna osoba – jego Matka, która od początku jest negatywnie nastawiona do wybranki swojego syna. Nie zamierza go oddać, a i Amelia nie chce ustąpić, zwłaszcza że jest zakochana w mężczyźnie i zrobi wszystko by go zdobyć. Jej cel, to zyskać zaufanie i sympatie Matki. Choć wie że nie będzie to łatwe, podejmuje się tej ryzykownej próby. 

„Maminsynek” to powieść, którą powinna przeczytać każda kobieta. Natasza Socha z niesamowitą precyzją przybliża nam portret typowego maminsynka, mężczyzny który jest tak zapatrzony we własną matkę, że nie potrafi dostrzec innych kobiet, które są w stanie oddać mu serce. To smutne, a jednocześnie przerażające. Jednak działa to również w drugą stronę. Widzimy matkę która jest zakochana w swoim synu, do tego stopnia, że decyduje się na wychowywanie dziecka samodzielnie. Matka od początku wpaja Leandrowi zasadę, że to ona jest najważniejsza i że nikt więcej nie jest mu potrzebny do szczęścia, nawet ojciec. Leander akceptuje taki stan rzeczy i całkowicie wykreśla ojca ze swojego życia. W końcu ma Matkę, a ona zapewni mu wszystko czego będzie mu potrzeba. To niesamowite jak niektóre matki potrafią kochać swoje dzieci. Miłością wręcz destrukcyjną, która potrafi być niszcząca dla obu stron. 

„Doświadczenia z dzieciństwa mają ogromny wpływ na to, komu w przyszłości zaufamy i kto zostanie naszym przyjacielem.” *str. 101 

Autorka jest wnikliwym obserwatorem ludzkich zachowań, przybliża nam schematy ich działania, dba o szczegóły i detale. Postacie przez nią wykreowane, są niezwykle barwne i realistyczne, każda z nich ma swoje wady i zalety. Od początku wiemy kto wzbudził naszą sympatię, a kto wręcz przeciwnie. Najbardziej negatywną postacią w tej historii jest oczywiście Matka, jednak pamiętajcie, że każdy kij ma dwa końce. Na wspomnienie zasługuje również zakończenie książki, bo zapewniam was że jest bardzo zaskakujące. Mnie wręcz wbiło w fotel i wywołało ciarki na plecach.

„Maminsynek” to niezwykła książka, a lekkie pióro autorki i niepowtarzalny styl tylko dopełniają całości. Natasza Socha stworzyła niebanalną historię, która potrafi rozbawić, ale również poruszyć i wstrząsnąć do głębi. Polecam każdej kobiecie. Przeczytajcie, bo warto!

*Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki, Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę!


MOJA OCENA:
9 / 10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce,

oraz Wydawnictwu Filia

niedziela, 22 marca 2015

"Wiem o tobie wszystko" Claire Kendal

Wydawnictwo: Akurat
Tytuł oryginału: The Book of You
Data wydania: 18 lutego 2015
Liczba stron: 416 


Czujesz na plecach jego wzrok, gdy się odwracasz on stoi za Tobą. Jego słowa burzą Twój spokój, a dotyk choć niechciany mrozi krew w żyłach. Jest wszędzie tam gdzie Ty, wyprzedza Cię o krok. Śledzi, nęka i nawiedza w snach. Twoje życie zamienia się w koszmar, tracisz nad nim kontrolę, coraz bardziej zamykasz się w sobie. Uciekasz, choć wiesz że i tak nie zaznasz spokoju. Nie ukryjesz się nigdzie. Uważaj, bo on wie o Tobie wszystko.

''Żaden inny mężczyzna nie zrobi Ci tego, co ja mogę.
Żaden inny nie będzie Cię kochać tak jak ja.”

Clarissa to kobieta w średnim wieku, pracująca na uniwersytecie w Bath. Właśnie rozstała się ze swoim partnerem. Rafe jej uniwersytecki kolega nie zamierza przepuścić takiej okazji. Będąc na bankiecie Clarissa dość mocno się upija, a do domu odprowadza ją właśnie Rafe. Kobieta nie pamięta nic z owej nocy, wie tylko że poszła z nim do łóżka. Od tego momentu mężczyzna zaczyna się narzucać Clarissie, nęka ją i nie daje spokoju. Ma na jej punkcie obsesje i z wielkim zaangażowaniem śledzi każdy jej ruch. Kobieta stara się ignorować mężczyznę, ale czuje że znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie. Zaczyna prowadzić pamiętnik w którym opisuje wszystkie zdarzenia związane z Rafe’m. Niestety mężczyzna wciąż jest o krok przed nią.
W międzyczasie Clarissa uczestniczy  w rozprawie sądowej, gdzie zasiada w ławie przysięgłych. Rozprawa dotyczy gwałtu na prostytutce.

„Wiem o tobie wszystko” Claire Kendal to debiut i trzeba przyznać że całkiem niezły, jednak do doskonałości niestety mu daleko. Książka określana jest mianem thrillera psychologicznego, poruszającego temat stalikngu. Nie często spotykamy się z tym określeniem, może dlatego że nie jest on zbyt nagłaśniany. Nękanie, śledzenie, niechciane listy, ciągłe telefony i w końcu groźby, to wszystko sprawia że ofiary stalkerów z dnia na dzień czują się coraz bardziej zastraszone i osaczone. Zwykle są to kobiety i najczęściej niestety znają swoich oprawców. Coraz większy strach sprawia że powoli wycofują się z normalnego życia i coraz bardziej zamykają się w sobie. Ucieczka zdaje się być niemożliwa, bo owładnięty obsesją stalker śledzi każdy ich ruch. Bardzo często niestety taka sytuacja kończy się tragicznie, a ofiara z powodu strachu, lub wstydu nie chce prosić nikogo o pomoc, tak naprawdę nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa jakie jej grozi.

Clarissa również zna mężczyznę który ją śledzi i nęka. Rafe ma na jej punkcie obsesje i robi wszystko by zbliżyć się do niej coraz bardziej. Kobieta na początku stara się go ignorować. Nie odpowiada na jego zaczepki, nie odbiera telefonów, a wszystkie prezenty jakie od niego dostaje, zbiera by mogły jej później posłużyć jako dowód. Pisze również pamiętnik, gdzie skrupulatnie opisuje każde spotkanie z Rafe’m. Jednak mężczyzna nie daje za wygraną i coraz bardziej narusza jej prywatność. Posuwa się nawet do gróźb, licząc że kobieta w końcu mu ulegnie. To wszystko sprawia że Clarissa zaczyna się bać. Najczęściej zamyka się w swoim domu, bo tylko tam czuje się bezpieczna. Jej życie to ciągła ucieczka i walka o prywatność. Jednak nic nie może się ukryć przed Rafe’m. Mężczyzna wie wszystko o swojej ofierze i za każdym razem wykorzystuje to przeciwko niej. Clarissa czuje że pętla na jej szyi coraz bardziej się zaciska, musi zacząć działać, bo Rafe nie spocznie dopóki nie osiągnie swojego celu.

Narracja jaką prowadzi autorka na pierwszy rzut oka wydaje się dosyć ciekawa. Mamy tutaj pamiętnik pisany przez Clarissę i narratora który jest obserwatorem wszystkich zdarzeń. Możemy i wejść w skórę głównej bohaterki i przypatrywać się wszystkiemu z boku. Niestety w praktyce nie działa to zbyt dobrze. Od samego początku nie mogłam się skupić na czytaniu, wciąż gubiłam rytm, a gdy już się zaczytałam w jakiś fragment, ten momentalnie się kończył, na poczet innego już niekoniecznie tak ciekawego. Pamiętnik Clarissy przybliża nam jej uczucia, jej wewnętrzną walkę i strach. Akcja która dzieje się z boku to przede wszystkim proces sądowy w którym uczestniczy kobieta. Sprawa zgwałconej prostytutki w pewien sposób łączy się z jej życiem. Łącząc te dwa elementy i typy narracji, otrzymujemy jeden wielki chaos i zamęt. Jak dla mnie, cały ten wątek z procesem był zbędny i odnoszę wrażenie że sam dziennik Clarissy by wystarczył.

„Wiem o tobie wszystko” porusza ważny i trudny temat jakim jest stalking. To thriller psychologiczny, który niestety ma niewiele z thrillera. Zabrakło mi mocnych wrażeń, szybkiej akcji i dreszczyku emocji. Zamiast tego dostałam dość przeciętną powieść, którą ciężko zaklasyfikować mi do jakiegokolwiek gatunku. Trochę mnie wynudziła i pozostawiła pewien niedosyt, zwłaszcza że spodziewałam się czegoś dużo bardziej spektakularnego. Nie znaczy to że książka jest zła, bo jak na debiut wypada całkiem nieźle, jednak mi niekoniecznie taka forma odpowiada.

*Książka bierze udział w wyzwaniach: 52 książkiCzytam Opasłe Tomiska
 

MOJA OCENA:
6 / 10
 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Business & Culture


 

oraz Wydawnictwu Akurat


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka