piątek, 11 grudnia 2015

"Małe cuda" Heather Gudenkauf


Często o naszym życiu decydują ułamki sekund. Wystarczy jeden moment, by cały nasz poukładany świat rozsypał się na milion kawałków. Jedna chwila która przekreśla wszystko.

Ellen Moore jest pracownikiem społecznym, a jej zadanie to bronienie nękanych i krzywdzonych dzieci. Nie może pozwolić sobie na moment nieuwagi i chwilę wahania. Dlatego z wielkim oddaniem i zaangażowaniem spełnia swoje obowiązki i stara się pomagać swoim podopiecznym. W życiu prywatnym właściwie nie brakuje jej niczego. Ma wspaniałego męża i trójkę kochanych dzieci. Jednak wystarczy jeden moment, by całe jej poukładane życie legło w gruzach. Przez swoją nieuwagę jej córeczka trafia do szpitala w stanie krytycznym. Choć był to wypadek, kobieta zostaje oskarżona o zaniedbanie. Grożą jej poważne konsekwencje, a najgorsze jest to, że dziecko w każdej chwili może umrzeć. Ellen wpada w pułapkę systemu, któremu służy od lat. W tym samym czasie, dziesięcioletnia Jenny Brierd, na skutek zbiegu okoliczności gubi się i odtąd musi radzić sobie sama. Jej ojciec nadużywa alkoholu i nie radzi sobie z wychowaniem córki. Mężczyzna ma poważne problemy ze znalezieniem stałej pracy, przez co razem z córką, co chwilę zmieniają miejsce zamieszkania. Podczas kolejnej przeprowadzki, na dworcu dochodzi do bójki, w której ojciec dziewczynki zostaje aresztowany, a Jenny rusza w samotną podróż. W tym momencie drogi Elen i Jenny przecinają się. Obie nawet nie przypuszczają, jak bardzo mogą sobie nawzajem pomóc.

„(…) najgorszy ból to taki, którego jeszcze się nie czuje, ale wiadomo, że powoli zmierza w twoją stronę.” *str.55

„Kiedy ktoś jest dla ciebie okrutny, oznacza to zwykle, że w jego życiu dzieje się coś trudnego i okropnego.” *str.277

Heather Gudenkauf porównywana jest do tak znakomitych pisarek jak Jodi Picoult lub Diane Chamberlain. Osobiście nie przepadam za tego typu porównaniami i zwykle sama staram się ich unikać, ale po przeczytaniu kilku książek autorki, dostrzegam pewne podobieństwa. Choć styl każdej z pisarek znacznie się od siebie różni, to jednak tematyka jaką poruszają w swoich książkach jest bardzo podobna. To historie bardzo życiowe, które trafiają głęboko do serca czytelnika, poruszają duszę i wywołują całą lawinę emocji. Mogę śmiało powiedzieć, że Heathet Gudenkauf to znakomita pisarka, a po jej książki naprawdę warto sięgnąć. Dla mnie to kolejna mistrzyni powieści obyczajowych, która całkowicie podbiła moje serce.

Pierwsza książka Heather Gudenkauf, która trafiła w moje ręce to „Jeden krok”. Byłam zachwycona i wiedziałam, że będę musiała przeczytać inne powieści autorki. Zdecydowałam się na „Drobne kłamstwa”, które są wstępem do „Małych cudów”. To dość krótka nowelka, która przybliża nam postać Ellen Moore i tego czym się zajmuje. Nie jest to lektura obowiązkowa, zwłaszcza że tak naprawdę oba tytuły stanowią oddzielne historie. Można je również czytać w dowolnej kolejności. Wybór należy do was.

„Małe cuda” to dwie splatające się ze sobą historie, które w świetny sposób łączą się ze sobą. Obie są bardzo poruszające, choć w moim przypadku, to opowieść Ellen wywołała więcej emocji. Sytuacja w której znalazła się kobieta, jest przerażająca i dramatyczna. Poprzez swoją nieuwagę naraziła córeczkę na niebezpieczeństwo. Będzie musiała ponieść konsekwencje swoich czynów i decyzji. Autorka ukazuje nam, co dzieje się z Ellen, jak ciężko przychodzi jej pogodzenie się z minionymi wydarzeniami. Tak naprawdę nie potrafi sobie wybaczyć, ale za wszelką ceną próbuje znaleźć w sobie siły do walki o swoje dziecko. Nie będzie to proste, zwłaszcza że system jest nieubłagany, a gdy w sprawę zaczynają mieszać się media, robi się jeszcze bardziej gorąco. Przez jeden drobny błąd, staje się potworem, którego wszyscy wytykają palcami, zarzucając jej zaniedbanie i umyślne działania. I tak naprawdę nie ma znaczenia jej wcześniejsze dobre życie. Liczy się tu i teraz.

Kolejnym ważnym wątkiem, jest sprawa Jenny, która gubi się i trafia pod skrzydła matki Ellen. W ten sposób ich drogi się łączą. Historia dziewczynki jest równie smutna i tragiczna i choć Ellen ma na głowie własne problemy, robi wszystko by pomóc zagubionej dziesięciolatce. Czy jej się uda? Jak skończy się ta dramatyczna historia?


„Małe cuda” to piękna i bardzo poruszająca opowieść. Całą sobą przeżywałam sytuacje w których znaleźli się bohaterowie. Wielokrotnie się wzruszyłam, a koniec okazał się dla mnie prawdziwą lawiną emocji. Heather Gudenkauf ma niesamowity talent do tworzenia historii, które wręcz rozrywają serce. Pomimo emocjonalnego wstrząsu który gwarantuje nam autorka, książkę czyta się wyjątkowo szybko. Właściwie nie sposób się od niej oderwać i odłożyć ją na bok. Nim się obejrzałam, a miałam ją za sobą i jeszcze długo po przeczytaniu nie mogłam dojść do siebie. To genialnie skonstruowana powieść obyczajowa, ukazująca nam ludzkie dramaty i problemy życiowe. Piękna, prawdziwa i dotykająca do żywego.

„(…) wszyscy mamy swoje momenty. Wszystkich nas spotykają chwile, kiedy odwracamy się plecami, zamykamy oczy, tracimy czujność.” *str.234

„Macierzyństwo to seria pożegnań. Czasem słodko-gorzkich i pełnych nadziei, czasem stopniowych, delikatnie odsuwających twoje palce od czegoś cennego, innym razem znów gwałtownych i nieoczekiwanych.” *str.337

„Małe cuda” Heather Gudenkauf to kolejna książka która mnie zachwyciła. Jestem oczarowana stylem autorki i lekkością z jaką została ukazana historia Ellen i Jenny. Głęboko porusza, roztkliwia i zostawia w sercu trwały ślad. Gorąco polecam!

Autor: Heather Gudenkauf
Tytuł: Małe cuda
Tytuł oryginału: Little Mercies
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 3 czerwca 2015
Liczba stron: 410
Gatunek: literatura obyczajowa
MOJA OCENA: 9/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Filia


33 komentarze :

  1. Niedawno spotkałam się po raz pierwszy z tą Autorką przy okazji lektury jej najnowszej książki - "Jednego kroku" i od razu przypadła mi do gustu jej twórczość, więc i po tę książkę na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już opis fabuły świadczy o tym, że historie są poruszające, zapewne głęboko potrafią trafić w serce człowieka. Jestem bardzo ciekawa losów bohaterów więc z chęcią przeczytam książkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z pewnością kiedyś przeczytam. Tym bardziej że tematyka podobna do Jodi i Diane :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię twórczość Picoult, więc to dla mnie odpowiednia rekomendacja. :)

    MAJUSKUŁA

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie skusze się. Sama twoje opinia jakoś mnie przygnębiła, więc książka też nie wzbudzi innych odczuć. Właśnie jestem po jednej przygnębiającej lekturze :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię, że książka wcale nie jest taka przygnębiająca. Naprawdę czyta się ją świetnie. To bardzo poruszająca lektura, ale potrafiąca rozgrzać serce i wlać w nie nadzieję.
      Ale oczywiście szanuję Twoje zdanie. Jednak może kiedyś się przekonasz, bo naprawdę warto :).

      Usuń
  6. Wprawdzie rzadko sięgam po powieści obyczajowe, jednak powieści Jodi Picoult przeczytałam prawie wszystkie. Jeżeli ta autork jest porównywana do Jodi to chętnie dam jej szansę. Tym bardziej, że fabuła książki oraz losy bohaterów zainteresowały mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie często zdarza mi się zainteresować książka obyczajową, jednak powiem Ci, że po tej recenzjii zastanawiam się czy aby nie powinnam zacząć ;) Super recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię takie poruszające powieści. Z chęcią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka czeka na mojej półce wypożyczona z biblioteki i chyba czas, by ją w końcu przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Do tej pory nie miałam okazji sięgnąć po żadną z książek tej autorki, ale z niecierpliwością czekam na to, kiedy uda mi się sięgnąć po "Ostatni krok". Bardzo interesuje mnie również "Małe cuda" i liczę na to, że niebawem uda mi się przeczytać je obie :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie słyszałam o tej książce, ale po Twojej recenzji i wysokiej ocenie myślę, że się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z przyjemnością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie jestem zbyt wielką zwolenniczką powieści obyczajowych, więc nie będę raczej lektury na siłę szukać, ale kiedy wpadnie jednak w moje czytelnicze szpony to nie omieszkam się zapoznać ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Z pewnością wartościowa książka :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Książki Picoult i Chaberlin mają w sobie coś cudownego. Tej pisarki nie znam, ale chętnie sięgnę po jej książki.

    OdpowiedzUsuń
  16. Az chce się czytać takie wartościowe książki. Sama pracuje w pomocy społecznej, więc wiem w czym rzecz. Chętnie przeczytam książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Sama okładka zachwyca, a jeszcze Twoja recenzja! ;)
    Pozdrawiam serdecznie ;)
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem oczarowana okładką tej książki, chyba muszę poznać tą historię.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękna oprawa dla książki - mam na myśli zdjęcia.
    A fabuła jak najbardziej przypadłaby mi go gustu. Kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za piękne słowa :).
      A książkę oczywiście polecam i zachęcam do czytania.

      Usuń
  20. Nie słyszałam o tej książce, chociaż kojarzę autorkę... Chyba "Jeden dzień" nazywa się książka jej autorstwa? Chcę ja przeczytać w każdym razie. I tę recenzowaną przez Ciebie również. Idealnie wpisuje się w moje gusta.

    Pozdrawiam :) Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jeden krok" :).
      Ją też recenzowałam na blogu. To była moja pierwsza książka autorki jaką przeczytałam i mogę bez przeszkód polecić ;).

      Usuń
  21. Uwielbiam takie historie, więc na pewno, prędzej czy później, poznam tę historię. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Przyznaję, nie znam tej autorki, ale takie odkrycia bywają najwspanialsze:) Szczególnie spodobał mi się cytat „(…) najgorszy ból to taki, którego jeszcze się nie czuje, ale wiadomo, że powoli zmierza w twoją stronę.”. Zgadzam się. A skoro taj wiele ciepłych słów padło o tej pozycji, to już nie mogę się doczekać dorwania się do niej :) Pozdrawiam! http://odkrywajacksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Zamiast całej recenzji wystarczyłoby mi jedno zdanie: "Głęboko porusza, roztkliwia i zostawia w sercu trwały ślad" - to zupełnie mnie przekonuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Odczuwam w tej książce pisanie na bazie pełnowartościowych doświadczeń. Ciekawa propozycja.

    OdpowiedzUsuń
  25. Gudenkauf to jedna z tych autorek, które koniecznie muszę poznać, a do tej pory niestety nie natrafiła się jeszcze dobra okazja. Choć już teraz mam wrażenie, że ta pisarka ma duże szanse zająć miejsce obok moich ulubionych twórczyni- Picoult, Chamberlain czy Genovy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Styl Picoult i Chamberlain jest bardzo podobny do stylu Gudenkauf. Genova piszę troszkę inaczej, ale równie wspaniale :). Myślę że książki Heather Gudenkauf powinny przypaść Ci do gustu.
      A tak swoją drogą, widzę że mamy bardzo podobny gust czytelniczy ;). Wszystkie te pisarki zajmują szczególne miejsce w moim sercu. Zwłaszcza Genova, która mnie urzekła swoimi książkami, a przede wszystkim cudowną "Kochając syna".

      Usuń
  26. Brzmi świetnie, mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać tę książkę. :)
    Pozdrawiam!
    Hon no Mushi

    OdpowiedzUsuń

Fajnie że jesteś! Dziękuję za każdy pozostawiony ślad :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka