Często o naszym życiu decydują
ułamki sekund. Wystarczy jeden moment, by cały nasz poukładany świat rozsypał
się na milion kawałków. Jedna chwila która przekreśla wszystko.
Ellen Moore jest pracownikiem
społecznym, a jej zadanie to bronienie nękanych i krzywdzonych dzieci. Nie może
pozwolić sobie na moment nieuwagi i chwilę wahania. Dlatego z wielkim oddaniem
i zaangażowaniem spełnia swoje obowiązki i stara się pomagać swoim podopiecznym.
W życiu prywatnym właściwie nie brakuje jej niczego. Ma wspaniałego męża i
trójkę kochanych dzieci. Jednak wystarczy jeden moment, by całe jej poukładane
życie legło w gruzach. Przez swoją nieuwagę jej córeczka trafia do szpitala w
stanie krytycznym. Choć był to wypadek, kobieta zostaje oskarżona o
zaniedbanie. Grożą jej poważne konsekwencje, a najgorsze jest to, że dziecko w
każdej chwili może umrzeć. Ellen wpada w pułapkę systemu, któremu służy od lat.
W tym samym czasie, dziesięcioletnia Jenny Brierd, na skutek zbiegu
okoliczności gubi się i odtąd musi radzić sobie sama. Jej ojciec nadużywa
alkoholu i nie radzi sobie z wychowaniem córki. Mężczyzna ma poważne problemy
ze znalezieniem stałej pracy, przez co razem z córką, co chwilę zmieniają
miejsce zamieszkania. Podczas kolejnej przeprowadzki, na dworcu dochodzi do
bójki, w której ojciec dziewczynki zostaje aresztowany, a Jenny rusza w samotną
podróż. W tym momencie drogi Elen i Jenny przecinają się. Obie nawet nie
przypuszczają, jak bardzo mogą sobie nawzajem pomóc.
„(…) najgorszy ból to taki, którego jeszcze się nie czuje, ale wiadomo, że powoli zmierza w twoją stronę.” *str.55
„Kiedy ktoś jest dla ciebie okrutny, oznacza to zwykle, że w jego życiu dzieje się coś trudnego i okropnego.” *str.277
Heather Gudenkauf porównywana
jest do tak znakomitych pisarek jak Jodi Picoult lub Diane Chamberlain.
Osobiście nie przepadam za tego typu porównaniami i zwykle sama staram się ich
unikać, ale po przeczytaniu kilku książek autorki, dostrzegam pewne
podobieństwa. Choć styl każdej z pisarek znacznie się od siebie różni, to
jednak tematyka jaką poruszają w swoich książkach jest bardzo podobna. To
historie bardzo życiowe, które trafiają głęboko do serca czytelnika, poruszają
duszę i wywołują całą lawinę emocji. Mogę śmiało powiedzieć, że Heathet
Gudenkauf to znakomita pisarka, a po jej książki naprawdę warto sięgnąć. Dla
mnie to kolejna mistrzyni powieści obyczajowych, która całkowicie podbiła moje
serce.
Pierwsza książka Heather
Gudenkauf, która trafiła w moje ręce to „Jeden krok”. Byłam zachwycona i
wiedziałam, że będę musiała przeczytać inne powieści autorki. Zdecydowałam się
na „Drobne kłamstwa”, które są wstępem do „Małych cudów”. To dość krótka
nowelka, która przybliża nam postać Ellen Moore i tego czym się zajmuje. Nie
jest to lektura obowiązkowa, zwłaszcza że tak naprawdę oba tytuły stanowią
oddzielne historie. Można je również czytać w dowolnej kolejności. Wybór należy
do was.
„Małe cuda” to dwie splatające
się ze sobą historie, które w świetny sposób łączą się ze sobą. Obie są bardzo
poruszające, choć w moim przypadku, to opowieść Ellen wywołała więcej emocji.
Sytuacja w której znalazła się kobieta, jest przerażająca i dramatyczna.
Poprzez swoją nieuwagę naraziła córeczkę na niebezpieczeństwo. Będzie musiała
ponieść konsekwencje swoich czynów i decyzji. Autorka ukazuje nam, co dzieje
się z Ellen, jak ciężko przychodzi jej pogodzenie się z minionymi wydarzeniami.
Tak naprawdę nie potrafi sobie wybaczyć, ale za wszelką ceną próbuje znaleźć w
sobie siły do walki o swoje dziecko. Nie będzie to proste, zwłaszcza że system
jest nieubłagany, a gdy w sprawę zaczynają mieszać się media, robi się jeszcze
bardziej gorąco. Przez jeden drobny błąd, staje się potworem, którego wszyscy
wytykają palcami, zarzucając jej zaniedbanie i umyślne działania. I tak
naprawdę nie ma znaczenia jej wcześniejsze dobre życie. Liczy się tu i teraz.
Kolejnym ważnym wątkiem, jest sprawa Jenny, która gubi się i trafia pod
skrzydła matki Ellen. W ten sposób ich drogi się łączą. Historia dziewczynki jest
równie smutna i tragiczna i choć Ellen ma na głowie własne problemy, robi
wszystko by pomóc zagubionej dziesięciolatce. Czy jej się uda? Jak skończy się
ta dramatyczna historia?
„Małe cuda” to piękna i bardzo
poruszająca opowieść. Całą sobą przeżywałam sytuacje w których znaleźli się
bohaterowie. Wielokrotnie się wzruszyłam, a koniec okazał się dla mnie
prawdziwą lawiną emocji. Heather Gudenkauf ma niesamowity talent do tworzenia
historii, które wręcz rozrywają serce. Pomimo emocjonalnego wstrząsu który
gwarantuje nam autorka, książkę czyta się wyjątkowo szybko. Właściwie nie
sposób się od niej oderwać i odłożyć ją na bok. Nim się obejrzałam, a miałam ją
za sobą i jeszcze długo po przeczytaniu nie mogłam dojść do siebie. To
genialnie skonstruowana powieść obyczajowa, ukazująca nam ludzkie dramaty i
problemy życiowe. Piękna, prawdziwa i dotykająca do żywego.
„(…) wszyscy mamy swoje momenty. Wszystkich nas spotykają chwile, kiedy odwracamy się plecami, zamykamy oczy, tracimy czujność.” *str.234
„Macierzyństwo to seria pożegnań. Czasem słodko-gorzkich i pełnych nadziei, czasem stopniowych, delikatnie odsuwających twoje palce od czegoś cennego, innym razem znów gwałtownych i nieoczekiwanych.” *str.337
„Małe cuda” Heather Gudenkauf to
kolejna książka która mnie zachwyciła. Jestem oczarowana stylem autorki i
lekkością z jaką została ukazana historia Ellen i Jenny. Głęboko porusza,
roztkliwia i zostawia w sercu trwały ślad. Gorąco polecam!
Autor: Heather Gudenkauf
Tytuł: Małe cuda
Tytuł oryginału: Little Mercies
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 3 czerwca 2015
Liczba stron: 410
Gatunek: literatura obyczajowa
MOJA OCENA: 9/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Filia
Niedawno spotkałam się po raz pierwszy z tą Autorką przy okazji lektury jej najnowszej książki - "Jednego kroku" i od razu przypadła mi do gustu jej twórczość, więc i po tę książkę na pewno sięgnę.
OdpowiedzUsuńJuż opis fabuły świadczy o tym, że historie są poruszające, zapewne głęboko potrafią trafić w serce człowieka. Jestem bardzo ciekawa losów bohaterów więc z chęcią przeczytam książkę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością kiedyś przeczytam. Tym bardziej że tematyka podobna do Jodi i Diane :-)
OdpowiedzUsuńO chyba też po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość Picoult, więc to dla mnie odpowiednia rekomendacja. :)
OdpowiedzUsuńMAJUSKUŁA
Nie skusze się. Sama twoje opinia jakoś mnie przygnębiła, więc książka też nie wzbudzi innych odczuć. Właśnie jestem po jednej przygnębiającej lekturze :(
OdpowiedzUsuńZapewniam Cię, że książka wcale nie jest taka przygnębiająca. Naprawdę czyta się ją świetnie. To bardzo poruszająca lektura, ale potrafiąca rozgrzać serce i wlać w nie nadzieję.
UsuńAle oczywiście szanuję Twoje zdanie. Jednak może kiedyś się przekonasz, bo naprawdę warto :).
Wprawdzie rzadko sięgam po powieści obyczajowe, jednak powieści Jodi Picoult przeczytałam prawie wszystkie. Jeżeli ta autork jest porównywana do Jodi to chętnie dam jej szansę. Tym bardziej, że fabuła książki oraz losy bohaterów zainteresowały mnie :)
OdpowiedzUsuńNie często zdarza mi się zainteresować książka obyczajową, jednak powiem Ci, że po tej recenzjii zastanawiam się czy aby nie powinnam zacząć ;) Super recenzja!
OdpowiedzUsuńLubię takie poruszające powieści. Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na mojej półce wypożyczona z biblioteki i chyba czas, by ją w końcu przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie miałam okazji sięgnąć po żadną z książek tej autorki, ale z niecierpliwością czekam na to, kiedy uda mi się sięgnąć po "Ostatni krok". Bardzo interesuje mnie również "Małe cuda" i liczę na to, że niebawem uda mi się przeczytać je obie :D
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale po Twojej recenzji i wysokiej ocenie myślę, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńJa także:)
UsuńZ przyjemnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie jestem zbyt wielką zwolenniczką powieści obyczajowych, więc nie będę raczej lektury na siłę szukać, ale kiedy wpadnie jednak w moje czytelnicze szpony to nie omieszkam się zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńZ pewnością wartościowa książka :)
OdpowiedzUsuńKsiążki Picoult i Chaberlin mają w sobie coś cudownego. Tej pisarki nie znam, ale chętnie sięgnę po jej książki.
OdpowiedzUsuńAz chce się czytać takie wartościowe książki. Sama pracuje w pomocy społecznej, więc wiem w czym rzecz. Chętnie przeczytam książkę :)
OdpowiedzUsuńSama okładka zachwyca, a jeszcze Twoja recenzja! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;)
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Jestem oczarowana okładką tej książki, chyba muszę poznać tą historię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Twoja opinia bardzo zachęca:)
OdpowiedzUsuńPiękna oprawa dla książki - mam na myśli zdjęcia.
OdpowiedzUsuńA fabuła jak najbardziej przypadłaby mi go gustu. Kiedyś przeczytam :)
Bardzo dziękuję za piękne słowa :).
UsuńA książkę oczywiście polecam i zachęcam do czytania.
Nie słyszałam o tej książce, chociaż kojarzę autorkę... Chyba "Jeden dzień" nazywa się książka jej autorstwa? Chcę ja przeczytać w każdym razie. I tę recenzowaną przez Ciebie również. Idealnie wpisuje się w moje gusta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
"Jeden krok" :).
UsuńJą też recenzowałam na blogu. To była moja pierwsza książka autorki jaką przeczytałam i mogę bez przeszkód polecić ;).
Uwielbiam takie historie, więc na pewno, prędzej czy później, poznam tę historię. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, nie znam tej autorki, ale takie odkrycia bywają najwspanialsze:) Szczególnie spodobał mi się cytat „(…) najgorszy ból to taki, którego jeszcze się nie czuje, ale wiadomo, że powoli zmierza w twoją stronę.”. Zgadzam się. A skoro taj wiele ciepłych słów padło o tej pozycji, to już nie mogę się doczekać dorwania się do niej :) Pozdrawiam! http://odkrywajacksiazki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZamiast całej recenzji wystarczyłoby mi jedno zdanie: "Głęboko porusza, roztkliwia i zostawia w sercu trwały ślad" - to zupełnie mnie przekonuje. :)
OdpowiedzUsuńOdczuwam w tej książce pisanie na bazie pełnowartościowych doświadczeń. Ciekawa propozycja.
OdpowiedzUsuńGudenkauf to jedna z tych autorek, które koniecznie muszę poznać, a do tej pory niestety nie natrafiła się jeszcze dobra okazja. Choć już teraz mam wrażenie, że ta pisarka ma duże szanse zająć miejsce obok moich ulubionych twórczyni- Picoult, Chamberlain czy Genovy :)
OdpowiedzUsuńStyl Picoult i Chamberlain jest bardzo podobny do stylu Gudenkauf. Genova piszę troszkę inaczej, ale równie wspaniale :). Myślę że książki Heather Gudenkauf powinny przypaść Ci do gustu.
UsuńA tak swoją drogą, widzę że mamy bardzo podobny gust czytelniczy ;). Wszystkie te pisarki zajmują szczególne miejsce w moim sercu. Zwłaszcza Genova, która mnie urzekła swoimi książkami, a przede wszystkim cudowną "Kochając syna".
Brzmi świetnie, mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hon no Mushi