Wydawnictwo: Akurat
Tytuł oryginału: The Year I Met You
Data wydania: 6 maja 2015
Liczba stron: 416
„Kiedy cię poznałam” to druga książka autorki którą miałam
okazję przeczytać. Po lekturze „Love, Rosie” która mnie oczarowała,
spodziewałam się że i ta pozycja wywrze na mnie ogromne wrażenie. Czy tak się
stało? Przekonajcie się...
Jasmine uwielbia swoją pracę i gdy dowiaduje się że zostaje
z niej zwolniona, nie może się pozbierać. Otrzymuje roczny urlop ogrodniczy,
który ma na calu powstrzymać ją przed zatrudnieniem się w konkurencyjnej firmie.
Kobieta jest zrozpaczona, dotychczas całe jej życie obracało się wokół pracy i
siostry dotkniętej zespołem Downa. Zdaje sobie sprawę że dzięki temu iż
uzyskała tak dużo wolnego czasu, będzie mogła spędzać więcej czasu z Heather.
Jednak miłość do siostry to za mało, za wszelką cenę
stara się zatem znaleźć coś co pozwoli nadać sens jej życiu. Podczas bezsennych nocy
podgląda sąsiada z naprzeciwka, Matta, znanego radiowego didżeja. Jasmine
nienawidzi go z całego serca za audycję w której wyśmiewał osoby z zespołem
Downa. Matt za kontrowersyjne wystąpienie w radiu zostaje zawieszony w
obowiązkach, przez co zaczyna pić, awanturować się i sprawiać kłopot całej
okolicy. Pewnego dnia wszystko zmienia się diametralnie, za sprawą zbiegu
okoliczności Jasmine ma okazję poznać bliżej swojego sąsiada, a po pewnym
czasie zaczyna coraz bardziej uczestniczyć w jego życiu. Również Matt decyduje
się na bliższe poznanie sąsiadki. Niespodziewanie odkrywają że mogą być dla
siebie wsparciem i zostać wspaniałymi przyjaciółmi. Czy im się to uda?
„Cuda rosną tylko tam, gdzie je zasadzisz.” *str. 385
Jasmine prowadzi ułożone życie, praca jest dla niej
wszystkim, spełnia się zawodowo i kocha to co robi. Od czasu śmierci matki
zajmuje się swoją siostrą cierpiącą na zespół Downa. Heather jest całym jej
światem i jako siostra zrobi wszystko by ją chronić. Ojciec w pewien sposób
wycofał się z życia swojej chorej córki, więc cały obowiązek spadł na Jasmine.
Mimo iż ma pewien żal do ojca, to z wielką miłością i oddaniem zajmuje się
siostrą. Autorka z niesamowitą delikatnością pokazuje nam jak silna potrafi być
siostrzana więź i miłość. To piękny i bardzo wzruszający obraz. Dla Jasmine
siostra zawsze była najważniejsza, całkowicie wypełniała jej życie, przez co
wielokrotnie zapominała o swoich potrzebach, zwłaszcza tych związanych z
mężczyznami. Każdy kto nie akceptował Heather zostawał z miejsca skreślony.
Utrata pracy pozwala jej na przemyślenie wszystkich spraw, na refleksje na
temat swojego dotychczasowego życia i na miłość, która niespodziewanie zapuka
do jej drzwi.
Matt pracuje w radiu, prowadzi audycje które wzbudzają wiele
kontrowersji. Po jednej z nich zostaje zawieszony. Czeka na decyzje szefa,
jednak zdaje sobie sprawę że znalazł się w beznadziejnej sytuacji. Pije,
awanturuje się i nie daje spać całej okolicy, w tym swojej sąsiadce z
naprzeciwka. Żona od niego odchodzi i zabiera dzieci. Wszystko zdaje się
sprzeciwiać przeciwko niemu, a dodatkowo jego nastoletni syn go nienawidzi o
czym daje znać na każdym możliwym kroku. Matt czuje się coraz bardziej
przytłoczony problemami. Dopiero Jasmine i pewien starszy pan decydują się mu
pomóc i wyciągnąć do niego dłoń. Matt choć początkowo niechętny, w końcu
podejmuje się tej próby, mając świadomość że jeśli czegoś nie zrobi, straci zbyt wiele.
„Większość ludzi nie musi tak naprawdę niczego robić, żeby
nas odmienić, wystarczy, że po prostu są.” *str. 412
Postacie są dopracowane w najmniejszym szczególe, co daje
nam możliwość wyrobienia sobie zdania o każdym z bohaterów. Właściwie nie da
się ich nie lubić. Historia Matta i Jasmine wciąga od pierwszej chwili, przez
co z wielkim zapałem śledzimy przebieg wydarzeń. Dialogi poprowadzone są w
dowcipny sposób, ale potrafią też wzruszyć i zmusić do refleksji. Jednak moją
największą sympatię wzbudziła Heather, pomimo iż jest tutaj postacią
drugoplanową, dla mnie grała pierwsze skrzypce. Cecelia Ahern pokazuje jak
postrzegane są takie osoby przez społeczeństwo, wielokrotnie nieakceptowane i
odrzucane, a przecież tak nie wiele trzeba by porzucić swoje uprzedzenia.
„Kiedy cię poznałam” to świetnie napisana powieść,
pokazująca nam jak niesamowite potrafi być życie i jak nieprzewidywalny potrafi
być los. Jasmine nigdy by nie przypuszczała że kiedykolwiek zdecyduje się na
znajomość z człowiekiem, do którego od lat czuła nienawiść. Okazuje się że po
bliższym poznaniu drugiej osoby, można całkowicie zmienić nastawienie i wręcz
nawiązać nić porozumienia, a początkowa niechęć może przerodzić się w coś dużo
bardziej poważnego. Autorka z niezwykłą precyzją ukazuje schemat budowania
przyjaźni i relacji międzyludzkich. Widzimy że pomimo wielu różnić, ludzie mogą
się wspierać i sobie pomagać, jak również stać się dla siebie niezwykle bliscy.
To co nas dzieli, tak naprawdę może nas łączyć.
„Teraz już rozumiem, że nigdy nie zastygamy w miejscu, nasza
podróż nigdy się nie kończy, bo nigdy nie przestaniemy się rozwijać i
rozkwitać: kiedy gąsienica myślała już, że świat się skończył, stała się
motylem.” *str. 413
Najnowsza powieść Cecelii Ahern wnosi wiele dobrego do
naszego życia. Daje nadzieje i radość. Zachwyca i wywołuje wiele emocji,
sprawia że zatrzymujemy się na chwilę by pomyśleć. „Kiedy cię poznałam” lśni
niezwykłym blaskiem, to książka cudowna i niesamowita, która na długo zagości w
waszych sercach. Nie wahajcie się ani chwili i koniecznie przeczytajcie tą
wspaniałą książkę!
*Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki, Czytam Opasłe Tomiska
MOJA OCENA:
8 / 10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Business & Culture
oraz Wydawnictwu Akurat
Pani Ahern jakoś mnie nie interesuje. Nie mogę przekonać się nawet do Love, Rosie, żeby sięgnąć ...
OdpowiedzUsuńczy my się nie znamy z Instagrama przypadkiem? :)
OdpowiedzUsuńRaczej wątpliwe ;). Niestety nie posiadam Instagrama. Pozdrawiam!
UsuńCieszę się, że książka i Tobie również się podobała.
OdpowiedzUsuńTę autorkę bardzo lubi moja siostra. Mnie jakoś nie ciągnie do jej książek i nie wiem czy kiedyś sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńNa sto procent przeczytam :) Po ,,Love, Rosie" biorę wszystkie książki tej autorki w ciemno :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książek tej autorki, nie przepadam za taką literaturą, ale spotkałam się z tyloma pozytywnymi opiniami, że zacznę ją polecać innym... :)
OdpowiedzUsuńPo tę powieść muszę koniecznie sięgnąć, a po twojej recenzji nawet nie będę się wahać!
OdpowiedzUsuńMoże, może - ale nie obiecuję ;)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie ''upolować'' tę książkę, gdyż jej fabuła oraz Twoja zachęcająca recenzja skutecznie mnie do tego zachęcają.
OdpowiedzUsuńTo niestety niekoniecznie mój gust :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o tej książce i mam ją w planach :)
OdpowiedzUsuńMam w planach.Jak dotąd Ahern mnie nie zawiodła i liczę na to,że tym razem również tak będzie ;-)
OdpowiedzUsuńAleż piękne te cytaty, niby proste, ale podtrzymują na duchu. Cieszę się bardzo, że tę książkę mam:)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja i urocze cytaty, wędrują do mojego kalendarza, oj cudowne są. A na samą książkę mam wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńJa chyba na Love Rosie poprzestanę, bo nie czytam takich książek na co dzień.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że wszyscy czytają już tę książkę tylko nie ja:( Ale po premierze będzie moja:))
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja:)
Nie znam jeszcze żadnej książki autorki, ale mam wielką ochotę za zapoznanie się z nimi. ;) Szczególnie z tą, która Cię oczarowała, jak również z jej najnowszą pozycją, bo zapowiada się naprawdę fenomenalnie. ;) Świetne, zachęcające cytaty. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo lubię tę autorkę, a te cytaty rzeczywiście prześliczne no, tak pisać umie tylko Ahern.
OdpowiedzUsuńPodniosłaś mnie na duchu, bo dziś same negatywne rzeczy czytałam na temat tej książki. :)
Wcześniej czytając recenzje "Love, Rosie" też się spotykałam z samymi pozytywami, a później po przeczytaniu poczułam się zawiedziona i boję się, że z tą książką będzie podobnie. Muszę się poważnie zastanowić czy chcę po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie zawiodłam się na książce Ahern i po przeczytaniu "Kiedy cię poznałam" nadal się to nie zmieniło. Świetna pozycja :)
OdpowiedzUsuńKsiążki Ahern mają w sobie zaraźliwy optymizm, dlatego chętnie sięgnę po jej najnowsze dzieło :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już pozytywne recenzje o książce, więc mam ją zapisaną. Twoja recenzja utwierdziła mnie, że warto poznać powieść :)
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie czytania i już książka mnie oczarowała :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja pobudza moje apetyty na tę książkę. Sama właśnie na nią czekam ;)
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja ;) Z przyjemnością sięgnę po książkę :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne zdanie :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie gratuluję wygranej!;) Liczę, że się poznamy:)
OdpowiedzUsuńNiestety nie będę mogła pojawić się na Warszawskich Targach Książki :(. Przykro mi. Bardzo nad tym ubolewam, ale niestety - siła wyższa.
UsuńTa książka jakoś nie przypadła mi do gustu. Próbowałam się w nią wczuć, ale nie potrafiłam. Nie zżyłam się z bohaterką
OdpowiedzUsuń