Wydawnictwo: Poligraf
Data wydania: 30 stycznia 2015
Liczba stron: 146
Czym jest życie? Jaki jest jego sens i wartości? Gdzie szukać odpowiedzi? W końcu każdy z nas czasem się nad tym zastanawia. Często jednak nie mamy czasu by się zatrzymać i spojrzeć na piękno otaczającego nas świata, by zastanowić się nad sensem istnienia. Tomasz Kowalczyk razem ze swoim bohaterem spróbują sprostać temu wyzwaniu...
„Maszynopis z Kawonu” Tomasza Kowalczyka to książka nietypowa. Właściwie rzadko spotykam się z tego typu lekturami. Nie szczególnie gustuję również w poezji, dlatego nie będę ukrywać że przeczytanie książki sprawiło mi pewną trudność. Najbardziej przeszkadzał mi język którym posługuje się autor. Od samego początku jakoś nie mogłam wygryźć się w książkę. Wciąż się gubiłam i momentami po prostu nie wiedziałam jaki był zamysł autora. Tekst mnie przytłoczył i zmęczył, z trudem udało mi się dobrnąć do końca, ale byłam wytrwała z czego bardzo się cieszę. Zakończenie wynagrodziło mi wszelki trud związany z czytaniem i właściwie rozwiało moje wątpliwości względem tej książki. Bo trzeba przyznać że odkąd zaczęłam czytać nie wiedziałam jak się odnieść do dzieła Tomasza Kowalczyka. Były momenty że książkę czytało mi się dobrze, ale potem znowu wplątywałam się w wir niezrozumiałych zdań i wyrażeń, które wprowadzały istny mętlik do mojej głowy. W efekcie nie wiedziałam już co jest prawdą, a co nie i jaki jest sens tej książki.
Kreacja postaci, a zwłaszcza
głównego bohatera jest naprawdę przemyślana i dopracowana. Jest to mężczyzna
który ma problem z przystosowaniem się do życia w dzisiejszych czasach. Jest
obserwatorem zachowań ludzkich i otoczenia. Zwraca uwagę przede wszystkim na
ogarniający nas konsumpcjonizm i upadek zasad moralnych. Mogłabym powiedzieć że
jest to duszyczka która pałęta się po ziemskim padole w poszukiwaniu swojego
miejsca i czasu. Na swojej drodze spotyka kolegów, rodzinę, ukochaną
dziewczynę, a nawet istoty z innego świata i wymiaru. Wciąż błądzi, przygląda
się innym z boku i analizuje. Analizuje, analizuje i jeszcze raz analizuje. Próbuje znaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących
pytań, zrozumieć otaczający go świat i w końcu odnaleźć swoje prawdziwe „ja”.
Jest to długa i skomplikowana wędrówka, pełna zakrętów i niespodziewanych
wydarzeń, w których musi spróbować się odnaleźć. Choć najchętniej by uciekł i
ukrył się w bezpiecznym miejscu. Jednak nie jest to wcale takie proste. Główny bohater to postać nieszczęśliwa i
samotna. Ludzie go nie rozumieją, co sprawia że jeszcze bardziej zaczyna się
izolować. Tylko miłość do ukochanej kobiety przynosi mu radość i chwilowe
zapomnienie.
„Miłość jest jednak lekarstwem na wszystkie dewiacje tego
świata. Ta nić bezgranicznego zrozumienia, w której podróżujemy jakby w kapsule
pędzącej na samo dno, nie tonąc, ona, cokolwiek by się stało, nie ulegnie
zerwaniu.” *str. 73
„Maszynopis z Kawonu” nie jest dla każdego. To książka
kierowana przede wszystkim do osób które lubią wyzwania literackie, które mają
ochotę na poetycką i filozoficzną prozę, jak również dla tych którzy lubią
analizować i dużo myśleć przy lekturze. Dla mnie książka okazała się dużym
wyzwaniem. Tak jak pisałam wyżej, ciężko było mi przebrnąć przez tekst. Jednak
wiem że znajdą się osoby którym taka forma będzie odpowiadała. Na duży plus
zasługuje tutaj zakończenie powieści. Autor mnie zaskoczył i pozostawił jeszcze
większy bałagan w głowie. Choć znalazłam odpowiedzi na kilka nurtujących mnie
pytań, to na wiele z nich dalej nie potrafię sobie odpowiedzieć. Skłoniło mnie
to do głębszych refleksji i przemyślenia przeczytanej książki od nowa.
„Maszynopis z Kawonu” to książka osobliwa. Wielu z was na
pewno uzna że jest to zwykły bełkot, w którym ciężko doszukać się jakichś
wartości. Ja znalazłam drugie dno tej krótkiej powieści. Nic nie jest tu podane
na tacy, trzeba wysilić szare komórki i trochę pogłówkować. Jeśli jednak macie
ochotę na książkę która jest całkowicie inna niż wszystkie, to „Maszynopis z
Kawonu” będzie odpowiednią lekturą. Wybór zostawiam wam.
*Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki, Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę!
MOJA OCENA:
6 / 10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi.
Choć sama średnio przepadam za poezją, z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńCzytałam. I zgadzam się, że to spore wyzwanie. Książka dla odważnych.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce :) Może kiedyś podejmę się tego wyzwania i przeczytam... aktualnie chyba nie mam ochoty na taki intelektualny wysiłek ;)
OdpowiedzUsuńChyba na razie sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie przyciąga książka swoim opisem oraz okładką.
OdpowiedzUsuńLubię takie wyciskajki mózgowe. Jednak trochę się boję, że ta książka będzie dla mnie za trudna. Nie po drodze mi z poezją...
OdpowiedzUsuńCzasami mam chęć na takie literackie eksperymenty, ale chyba czas tej książki dla mnie jeszcze nie nadszedł;)
OdpowiedzUsuńNiestety poezja to nie moja bajka, więc nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie takie wyzwania...
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie powieści, które nie przelatują przez głowę, tylko coś zostawiają za sobą. Choćby niesmak.
OdpowiedzUsuńPoezja nie moja rzecz ;d
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://bookocholic.blogspot.com/
Chyba nie do końca :]
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak ja bym odebrała tę książkę i czy nie jest to zbyt duże wyzwanie dla mnie. Może kiedyś to sprawdzę. :)
OdpowiedzUsuńJuż od dawna wiem, że na tę pozycję się nie skuszę, ale wiem, że można ja śmiało polecać eksperymentatorom literackim.
OdpowiedzUsuńWidzę, że wkrótce recenzja Ukochanego z piekła rodem ;) Nie mogę się doczekać!
Hmmm chyba się jeszcze zastanowię..
OdpowiedzUsuńNiedługo zabieram się za tą pozycję, więc zobaczę, jak mnie ona przypadnie do gustu.
OdpowiedzUsuńPrezentowana tu książka bardzo mi się podobała. Z wydawnictwem POLIGRAF też miałam styczność. Ludzie konsekwentni w swoich działaniach i dotrzymujący składanych obietnic! Pracownicy skrupulatni i rzetelni w swojej pracy, a do tego prywatnie – bardzo sympatyczne osoby. Wszystko było najbardziej w porządku.
OdpowiedzUsuń