Tytuł oryginału: Forgive Me, Leonard Peacock
Wydawnictwo: Otwarte
Cykl: Moondrive
Data wydania: 8 października 2014
Liczba stron: 408
„Ludzie płacą za to, co robią, a w jeszcze większym stopniu
za to, czym się stali. A płacą za to w bardzo prosty sposób - pozostałym
życiem.” *str. 302
„Właśnie wtedy zrozumiałem, że prawda zazwyczaj nie ma znaczenia, a kiedy ludzie nabiorą fałszywego przekonania na czyjś temat, nie zmienią zdania niezależnie od poczynań tej osoby.” *str. 107
„Rewolucja zaczyna się od ciągu pojedynczych decyzji, od kolejnych wdechów i wydechów. Tylko proszę, nie wracaj do tego ponurego miejsca, do którego codziennie przychodzisz. Pokaż mi, że człowiek może być jednocześnie dorosły i szczęśliwy. Błagam! Żyjemy w wolnym kraju. Jeśli nie masz na coś ochoty, nie musisz tego robić. Możesz robić, cokolwiek chcesz. Być, kimkolwiek chcesz.” *str. 91
Wstyd się przyznać że choć o autorze wiele słyszałam, to
jednak jeszcze nie miałam przyjemności przeczytać żadnej z jego powieści. W
końcu nadszedł moment żeby poznać Matthew Quicka i jego literacki światek.
Wybór padł na „Wybacz mi, Leonardzie”. Zielona okładka i niepozorne obrazki
mogą być mylące. Nie dajcie się zwieść pozorom, to co znajdziecie w środku
przekroczy wasze najśmielsze oczekiwania! Wgniecie was w fotel i na długo
pozostawi ślad w waszej głowie.
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem powieści jest
tytułowy Leonard. Jego matka wyjechała i zostawiła go samego sobie, na domiar
złego chłopak nie posiada żadnych przyjaciół z którymi mógłby spędzać czas.
Jest inny. Wyobcowany, zamknięty w sobie, ale niesamowicie inteligentny.
Posiada zupełnie inny punkt widzenia niż jego rówieśnicy. Wyjątkowo dojrzały
jak na swój wiek obserwuje otoczenie i ludzi wokół siebie. Dochodzi do
przerażających wniosków - nie warto dorosnąć.
W swoje osiemnaste urodziny planuje rozliczyć się z
przeszłością i położyć kres dotychczasowemu życiu. Z tej okazji goli głowę na
łyso, przygotowuje prezenty dla znajomych i zabiera ze sobą pistolet. Plan jest
prosty. Wręczyć upominki, zastrzelić swojego największego wroga Ashera Beala, a
na koniec popełnić samobójstwo strzelając sobie w głowę. Tak oto Leonard
postanawia uczcić ostatni dzień swojego życia, jednak gdzieś w głębi serca ma
nadzieję że znajdzie się ktoś kto go uratuje i odwiedzie od tego pomysłu…
„Właśnie wtedy zrozumiałem, że prawda zazwyczaj nie ma znaczenia, a kiedy ludzie nabiorą fałszywego przekonania na czyjś temat, nie zmienią zdania niezależnie od poczynań tej osoby.” *str. 107
„Wybacz mi, Leonardzie” to kolejna książka kierowana do
młodzieży. Jednak nie jest to typowa młodzieżówka, o nie. To książka i dla
nastolatków i dla dorosłych. Wiadomo każdy odbierze ją na swój sposób, bo ilu
czytelników tyle różnych opinii, nie mniej jednak jest to książka obok której
nie można przejść obojętnie i którą po prostu trzeba przeczytać. Prawdziwość
tej historii aż poraża i to w tej książce jest takie fantastyczne. Narracja
Leonarda wstrząsa, a jednocześnie wzbudza podziw. Sama jego osoba jest
fascynująca. Szczerze mówiąc dawno, w żadnej książce nie spotkałam tak
charyzmatycznego bohatera. Swoimi spostrzeżeniami na temat życia, Leonard
niejednokrotnie mnie zaskoczył, sprawił że sama zaczęłam się zastanawiać nad
pewnymi sprawami. Aż niewiarygodne że w nastolatku mogą drzemać tak głębokie
przemyślenia.
Leonard skupia się przede wszystkim na obserwacji swoich
rówieśników, jak i dorosłych. Jego koledzy są niedojrzali i nie patrzą na życie
z takiej perspektywy jak on. Natomiast dorośli jego zdaniem są nieszczęśliwi.
Wiodą szare, nudne, schematyczne życie i starają się nie wychodzić poza granice
które sami sobie tworzą. Zbyt zabiegani by cieszyć się chwilą i życiem. Jego
teoria jest prosta, z wiekiem każdy człowiek traci zdolność do bycia
szczęśliwym. I właśnie wtedy Leonard dochodzi do wniosku że nie warto dorosnąć,
wybierając jedyną drogę która wydaje mu się odpowiednia, a mianowicie odebranie
sobie życia.
„Rewolucja zaczyna się od ciągu pojedynczych decyzji, od kolejnych wdechów i wydechów. Tylko proszę, nie wracaj do tego ponurego miejsca, do którego codziennie przychodzisz. Pokaż mi, że człowiek może być jednocześnie dorosły i szczęśliwy. Błagam! Żyjemy w wolnym kraju. Jeśli nie masz na coś ochoty, nie musisz tego robić. Możesz robić, cokolwiek chcesz. Być, kimkolwiek chcesz.” *str. 91
Czytając książkę stopniowo dowiadujemy się co skłoniło
Leonarda do posunięcia się aż tak daleko. Brak matki, która w pewnym momencie
wycofuje się z życia chłopaka i krzywda która została mu kiedyś wyrządzona mają
znaczący wpływ na przebieg wydarzeń. Autor z niezwykłą precyzją i delikatnością
dotyka trudnych tematów, a zarazem pokazuje jak niewiele trzeba by doszło do
tragedii. „Wybacz mi, Leonardzie” to książka ambitna i błyskotliwa,
opowiadająca o samotności, o braku zrozumienia i znieczulicy która panuje w
społeczeństwie. O tym że nigdy nie można się odwracać od drugiego człowieka
który potrzebuje pomocy i że czasem zwykła rozmowa i zainteresowanie mogą
uchronić od katastrofy.
Szczera do bólu, ujmująca swoją prostotą i prawdziwością.
Matthew Quick stworzył niesamowitą i porażającą opowieść która na długo
pozostanie w waszych sercach!
MOJA OCENA:
10 / 10
10 / 10
Ja też, choć znam autora, nie miałam okazji czytać żadnej z jego książek. Wychodzi na to, że najwyższa pora to zmienić, bo ten tytuł zapowiada się wyśmienicie.
OdpowiedzUsuńTak bardzo chciałabym zapoznać się z "Wybacz mi, Leonardzie"! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam książki Matthewa Quicka, do tej pory czytałam dwie, musze zapoznać się z tymi nowymi. Mam nadzieję, że są równie dobre jak poprzednie :)
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam, zwariowana książkoholiczka
"Niezbędnik obserwatorów gwiazd" wywarł na mnie duże wrażenie i postanowiłam poznać całą twórczość Quicka. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną powieść tego autora i podobała mi się, chociaż bez szału. Ciekawe jak spodoba mi się ten tytuł, bo mam go w planach :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora, ale mam w planach zapoznanie się z jego twórczością:)
OdpowiedzUsuńJa też wiele słyszalam, ale nie miałam okazji:) moze kiedys. Czuję się zachęcona!:)
OdpowiedzUsuńTen autor znajduje się gdzieś na stykach moich myśli i przyznam Ci, że czas abym wreszcie go przepchnęła dalej i sięgnęła po jego książkę :D Wydaje się być intrygujący i co ważne - cholernie utalentowany :))
OdpowiedzUsuńChciałabym jak najszybciej przeczytać jakąkolwiek książkę tego autora, ale na to muszę sobie jeszcze chwilę poczekać :(
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Mam na nią ogromną ochotę :)
OdpowiedzUsuńZnam autora, choć nie czytałam jeszcze żadnej jego książki. Muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńJa oczywiście o autorze słyszałam, ale jeszcze nie miałam okazji poznać jego twórczości.
OdpowiedzUsuńWszyscy ostatnio czytają książki tego autora, a ja jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z jego twórczością, ale na pewno to zrobię ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem kiedy, nie wiem jak, ale zdobędę tę książkę !!! :)
OdpowiedzUsuńJaka piękna recenzja i końcowa ocena! Cieszę się z tego tak bardzo, ponieważ niedawno weszłam w posiadanie tego tytułu i po przeczytaniu napisanego przez Ciebie tekstu wiem, ze te pieniądze nie poszły na marne.
OdpowiedzUsuń+ obserwuje Cię!
To jedna z moich obowiązkowych pozycji, mam nadzieję, że uda mi się ją szybko upolować :D
OdpowiedzUsuńTę książkę chciałam przeczytać ze względu na autora. Teraz jednak zaintrygowałaś mnie również historią.
OdpowiedzUsuń~Księżycowa Pani
Twórczość Quicka nadal przedemną ale "Wybacz mi, Leonardzie" mam w planach na zaniedługo :)
OdpowiedzUsuńMam wielką chrapkę na tę książkę! :)
OdpowiedzUsuńWysoka nota, zachęca mnie do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńJa też nie znam książek tego autora. Widziałam tę książkę w księgarni i zastanawiałam się, czy jest dobra. Teraz wiem, że tak. :)
OdpowiedzUsuńAż mam ochotę natychmiast pobiec do księgarni ;) Ca za cudna recenzja, poznałam Twoją nową twarz i już wiem, że będę się sugerować Twoimi opiniami ;)
OdpowiedzUsuńKocham pióro pana Quicka, czytałam wszystkie jego książki wydane w Polsce. A recenzja "Wybacz mi, Leonardzie" niedługo pojawi się u mnie na blogu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
Nie słyszała o autorze ani o książce, ale widzę że chyba się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuń