Wydawnictwo: Akurat
Tytuł pierwszego wydania: Na końcu tęczy
Tytuł oryginału: When Rainbows End
Data wydania: 3 grudnia 2014
Liczba stron: 512
Gdyby nie rozgłos i szum wokół
książki Cecelii Ahern, pewnie bym jej nie przeczytała. Ale jak wiadomo, siła
reklamy robi swoje. A że lubię być na bieżąco z nowościami, dlatego tym
bardziej dałam się namówić na „Love, Rosie”. I wiecie co? Gdybym jej nie
przeczytała popełniłabym ogromny błąd i pewnie później miałabym pretensje do
samej siebie że się nie skusiłam. Cieszę się jednak że po raz kolejny
zawierzyłam swojej intuicji. Ta książka jest po prostu wspaniała! Jedyna w
swoim rodzaju i niepowtarzalna.
Rosie i Alex od dzieciństwa byli nierozłączni. Razem
przeżywają swoje najmłodsze lata i młodość. Myślą że już na zawsze pozostaną
razem i nic nie będzie w stanie ich rozdzielić. Niestety sielanka nie trwa długo,
Alex zmuszony jest wyprowadzić się razem z rodzicami do Stanów. Rosie jest
załamana, ale na szczęście pomimo dzielącej ich odległości przyjaciele dalej
utrzymują ze sobą kontakt poprzez pisanie do siebie maili, smsów i listów. Każde
z nich ma marzenia i plany na przyszłość. Rosie chce prowadzić hotel, a Alex
pragnie być lekarzem i leczyć ludzi. Wszystko zmierza ku dobremu i wygląda na
to że przyjaciele znowu będą mogli być razem, zwłaszcza że Rosie planuje
wyjechać do collegu i zamieszkać w Bostonie razem z Alexem. Niestety los znowu
z nich kpi. Chłopak nie dociera na bal maturalny, a Rosie zamiast iść tam z
Alexem decyduje się iść z kimś innym.
Jak się okazuje ta mała decyzja całkowicie odmieni jej życie, a wszystkie plany
i marzenia będą musiały poczekać…
„Życie to nie bajka, trudno. Nikomu nie jest łatwo, prawda? Jeśli ktoś
powie, że życie jest łatwe, nazwę go kłamcą.” *str. 66
Fabuła na pierwszy rzut oka może wydawać się banalna, jednak
śmiało mogę powiedzieć że tak nie jest. Na uznanie zasługuje przede wszystkim
to jak została napisana książka, a dokładnie forma tekstu. Nie ma tu płynnej
narracji i dialogów, są za to maile, listy i smsy. I tak do końca książki.
Właściwie pierwszy raz miałam przyjemność czytać książkę która całkowicie
składała się z tak krótkich form. Na początku troszkę mi to przeszkadzało,
jednak po paru stronach tak wciągnęłam się w czytanie, że wręcz nie mogłam
przestać. Ta nietypowa narracja, sprawia że książkę czyta się błyskawicznie i
wyjątkowo lekko. Do tego dochodzi mnogość bohaterów, bo trzeba przyznać że jest
ich tu naprawdę wielu. Przez całą książkę przewija się tak duża liczba postaci,
że aż ciężko je zliczyć. Na szczęście całkowicie nie wpływa to na jakość
czytania, wszystko jest na swoim miejscu, a każdy bohater odgrywa tutaj
znaczącą rolę.
Cała książka to historia życia Rosie i Alexa. Mamy tu prawie
pięćdziesiąt lat, na które składają się poszczególne etapy życia bohaterów.
Razem z nimi przeżywamy dzieciństwo i młodość, później wchodzimy w etap
dorosłości, pracy, małżeństw i rozwodów, aż do momentu starości. Relacje
bohaterów raz wywołują uśmiech, innym razem smutek i gorycz. Z wielką
przyjemnością śledziłam zmagania dwójki przyjaciół, ich wymianę maili w których
raz się kłócili, a innym razem wspierali. Jednak pomimo przeciwności losu zawsze
mogli na siebie liczyć. Właściwie nie da się ich nie lubić, od samego początku
wzbudzili we mnie ogromną sympatię. Jednak nie będę ukrywać że wielokrotnie
miałam ochotę wejść do książki i nimi potrząsnąć, bo to co w niektórych momentach
wyprawiali doprowadzało mnie wręcz do białej gorączki. Jedyne na co miałam
ochotę to wrzeszczeć na całe gardło: „Ludzie, ogarnijcie się!”. Choć i tak
odnoszę wrażenie że nie przyniosłoby to żadnego rezultatu, bo nasi bohaterowie
byli wyjątkowo uparci, a do tego żadne z nich nie kwapiło się by wykonać ten
pierwszy krok, który mógłby całkowicie odmienić ich losy.
„Love, Rosie” to książka wyjątkowa. To słodko-gorzka
opowieść o miłości i przyjaźni. Historia która porusza serce i wzrusza, a
jednocześnie wywołuje uśmiech na twarzy. Daje nadzieję i wiarę w to że zawsze
może być lepiej, że zawsze warto marzyć i dążyć do realizacji swoich pragnień.
Pokazuje nam że, na przekór tego co mówią ludzie, przyjaźń między kobietą, a
mężczyzną może być możliwa. Pokazuje nam również jak silna potrafi być miłość i
jak wiele potrafi przetrwać. Jest to zarazem dowód na to że pomimo pecha, który
może nas prześladować, w końcu nadchodzi moment i na te piękne chwile.
„Teraz już wiem na pewno, że tam, na końcu tęczy, czeka na mnie spełnienie
marzeń.” *str. 416
*Książka bierze udział w wyzwaniach: 52 książki, Czytam Opasłe Tomiska, Okładkowe Love
MOJA OCENA:
9 / 10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Business & Culture
Business & Culture
oraz Wydawnictwu Akurat
Mam nadzieję, że uda mi się w przyszłym tygodniu przeczytać, bo od grudnia czeka na moim stosiku :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu się za tę książkę wziąć, bo większość osób już ją czytało i recenzje w przeważającej części są pozytywne, a ja dalej po nią nie sięgnęłam...
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem? Aż taka wspaniała i niepowtarzalna nie była. Przynajmniej sama historia tej miłości. Bardziej niepowtarzalny był styl, który zastosowała autorka. Dla mnie to było wyjątkowe. Sama historia była przecietna, ale w niektórych momentach poruszająca i łza w oku mogła sie zakrecić, czasami także śmieszyła. Film był troche inny od książki, ale był bardzo zabawny :D
OdpowiedzUsuńhttp://papierowa-kraina.blogspot.com/
Tak się cieszę, że ta książka będzie niedługo moja! :D Nie mogę się doczekać, czytałam o niej tak dobre opinie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne cytaty! Książka leży już na mojej półce i czeka na swoją kolej! Nie mogę się doczekać lektury, bo słyszałam same dobre opinie o niej ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,
http://worldofbookss.blog.pl/
Chciałabym kiedyś przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCzytam właśnie inną książkę autorki i jestem ZAUROCZONA:))) Dlatego wierzę w każde Twoje pochlebne słowo na temat powyższego tytułu.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie martwi, że nie trafiłam jeszcze na chociażby neutralną opinie co do tej książki, wszystkie są pozytywne. Może to zabrzmi dziwnie, ale jeśli coś jest tak chwalone, i nie ma żadnych negatywnych głosów, wtedy budzi się moja podejrzliwość xD Ale przeczytam. Choćby z ciekawości ^^
OdpowiedzUsuńZdarzały się chłodniejsze opinie, choćby Eli na jej blogu: Magiczne słowa na książkowych stronach :) Wydaje mi się jednak, że "Love Rosie" to na tyle ciepła i przyjemna powieść, że osoby ją nie lubiące są w mniejszości :) Widzisz... nawet ja, sceptyczna do granic możliwości oceniłam ją na 9/10 ^^
UsuńJak najbardziej muszę tą książkę w końcu przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńPoluję na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńA mi się nie podobała, nie żałuję jednak czasu spędzonego z ta powieścią. Dzięki niej wiem, że więcej nie chwycę się książki, która chociaż trochę przypomina Love, Rosie ;P
OdpowiedzUsuńPiękne wydanie świetnej książki :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że już wszyscy czytali oprócz mnie ;<
OdpowiedzUsuńWidzę, że spodobała Ci się tak jak mi ;) Naprawdę pozytywna dawka uczuć
OdpowiedzUsuńCzytałam ją kilka lat temu pod innym tytułem. Jest to bardzo fajna opowieść napisana w ciekawej formie. Nie rozumiem tylko dlaczego wydano ją ponownie zmieniając tytuł pierwotny trochę to dziwne. Jednak sama historia wciąga.
OdpowiedzUsuńW sumie zaskakuje mnie ten nowy tytuł, bo pierwsze tłumaczenie było bliższe oryginałowi. No ale wiadomo - promocja. Jestem ciekawa tej powieści Ahern, choć opinie są naprawdę różne. Może kiedyś się skuszę... :)
OdpowiedzUsuńMam w planach. ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej tyle dobrego, że muszę w końcu się przekonać na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mz.Hyde
Książka czeka i u mnie na półce aż ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPrzez twoją zachęcającą recenzję mam na nią jeszcze większą chrapkę
Mi niestety aż tak bardzo książka się nie podobała, nie wiem może forma w jakiej była pisana mnie denerwowała, a może to, że głównym bohaterom zajęło tak wiele lat żeby zrozumieć swoje uczucia. W każdym razie jestem bardzo ciekawa filmu :)
OdpowiedzUsuńChcę ją!
OdpowiedzUsuńSkoro już po walentynkach to mogę przeczytać taką książkę :) bo w okresie walentynkowym czytam zawsze coś mroczniejszego, tak na przekór :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to dla mnie :D Obejrzę film xd
OdpowiedzUsuńBardzo długo broniłam się przed tą książką, twierdząc że fabuła nie brzmi ciekawie i nie rozumiałam czemu wszyscy ją tak wychwalają. Twoja recenzja trochę zmieniła moje podejście. Nadal jestem nieufna, ale myślę, że dam jej szansę. W sumie nie wiem, co konkretnie wpłynęło na tę zmianę :)
OdpowiedzUsuńJak widzę rozgłos był bardzo potrzebny, bo udało Ci się poznać niesamowitą książkę. Może nawet ja ją przeczytam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Oczywiście przeczytam jak tylko nadarzy mi się okazja. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńjestem w trakcie czytania i nie mogę znieść pecha Alexa i Rosie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe cytaty! :) "Love Rosie" to pierwsza książka tej autorki jaką przeczytałam i byłam zachwycona ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie w wolnej chwili ;)
krainaksiazkazwana.blogspot.com
Pozdrawiam! ;)